wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 21





Nie możesz być przecież kostuchą, prawda? Nie mów, że za chwilę wyślesz mnie do piekła lub nieba. Tylko nie to! Nie chcę jeszcze umierać! Ratunku! Pomocy! Widziałem, jak twoja kosa świeciła! Naprawdę jesteś kostuchą, która przychodzi po ludzi z klanu Uchiha! W życiu zawsze starałem się pomagać starszym osobom! Na pewno złamałem parę zasad i mam kilka złych uczynków na sumieniu, ale myślę, że za wszystkie zadośćuczyniłem! Proszę, tylko nie do piekła!
                                                                                              ~ Obito Uchiha




Gdzieś w głębi każdego z nas czai się mrok. Mrok, którego nie jesteśmy w stanie wymazać. On zawsze z nami będzie. Będzie czerpał energię z naszych wspomnień i uczuć. Za każdym razem będzie stawał się coraz silniejszy i trudniej będzie go pokonać, dlatego wybaczaj za każdym razem. Nie ważne jakie to trudne. Wybaczaj i nieś radość w sercu i przekazuj ją innym.


Śnił się jej piękny sen. Była szczęśliwa, bo spełniła wszystkie swoje marzenia. Teraz mogła spojrzeć każdemu w oczy i powiedzieć " To co uczyniłam nie było marzeniem, ponieważ zmieniłam to w rzeczywistość ". Otworzyła swoje piękne szmaragdowe tęczówki ukazując je światu. Rozejrzała się uważnie po pokoju. w którym się znajdowała. No tak. Przecież wczoraj...ona i Sasuke. Przewróciła głowę na bok, gdzie powinien leżeć pogrążony w śnie brunet. Zobaczyła tylko puste, wygniecione miejsce. Odruchowo przejechała po nim ręką. Było chłodne. Czy to znaczy, że dawno sobie poszedł? Zaraz, zaraz. Właściwie to na czym oni teraz stoją? Spodziewa się, że Uchiha z radości tryskać nie będzie. - prychnęła pod nosem. Co ona teraz zrobi? Kuso! Nie wiedziała co ma zrobić! Żałowała? Sama już nie wiedziała. Po części chciała tego. Była szczęśliwa, on też widziała to w jego oczach. Nie było w nich zimna i arogancji. Było ciepło i pożądanie. - zaczerwieniła się na samą myśl. Właśnie straciła dziewictwo z Uchihą! Przecież to...było jedno z jej marzeń. Chciała być jego, ale nie jako dziewczyna na jedną noc. Chciała mieć z nim rodzinę! Ale to były jej dziecięce marzenia. A jak on postąpi? Jak ją będzie teraz traktować? Jeżeli pozostawi tą sprawę na lodzie? Jeżeli będzie ją traktować tak, jakby do niczego nie doszło? Znowu zostanie skrzywdzona? I to teraz przez własną głupotę. Sasuke się nie zmieni. Uderzyła pięścią w łóżko. Jeżeli on ma zamiar pozostawać cicho, ona pójdzie w jego ślady...nie pokarze mu jak bardzo jej na nim zależy. Ruch za ruch.
Spojrzała na zegarek. Wskazówki właśnie zmieniły swoją pozycję wskazując godzinę 6.30. Chwila moment! 6.30?! - pomyślała gorączkowo w myślach. Przecież o 7 miała spotkać się z tym tajemniczym gościem. Cholera jasna musi się pospieszyć, bo nie zdąży na czas. Wstała szybko z łóżka. Jej rzeczy o dziwo leżały wszystkie w jednym miejscu. A pamiętała wyraźnie, że rozrzucała je po całym pokoju. Czyżby Sasuke je poukładał? Nie miała teraz zbytnio czasu na rozmyślania o nim. Teraz musi szybko się oporządzić i ruszyć na spotkanie. Ubrała bieliznę, spodnie i bluzę. Wyglądała dokładnie tak samo jak wczoraj. Szybko ruszyła do łazienki, by umyć zęby i przemyć twarz. Zajęło jej to wszystko łącznie dziesięć minut. Sama zdziwiła, się swoją prędkością. Wyszła szybko z pokoju. Zeszła schodami w dół. Dobrze nikogo nie było. - uff pomyślała. Miała dzisiaj chyba szczęście. Bynajmniej miała taką nadzieję. Szybkim krokiem wyszła z budynku i skierowała się w stronę wczorajszego baru.


Ile tu jest tych korytarzy? Na oko hotel wydaje się być niewielkich rozmiarów, ale przestrzeń w środku zaprzeczała temu co zauważyłbyś z zewnątrz. Setki drzwi, a jeszcze więcej jakiś tabliczek. Nawet z jego orientacją w terenie czasami się gubił. Nareszcie. Hol główny. Z rana jak zawsze było tu sporo ludzi. Niektórzy wynajmowali nowe pokoju, inni wychodzili. Dziś był nieobecny od rana. Wstał o szóstej rano. Pamiętał do tej pory ten przyjemny ciężar na klatce piersiowej. Leżała na nim, a jej włosy rozchodziły się delikatnie po jej ciele. Oddychała równomiernie i spokojnie. Teraz jak o tym myśli to wychodzi na to, że ona jest spokojna tylko wtedy kiedy śpi. Zabawne te słowa usłyszał kiedyś dokładnie z jej ust. Jeszcze za czasów team 7. Uśmiechnął się. Wczorajsza noc była...nawet nie da się jej opisać słowami. Do jego umysłu przywędrowały dwa słowa - wypowiedziane wcześniej przez niego. Sakura Uchiha. Wizja różowowłosej jako Uchiha. - to nie głupie. Przecież jego marzenie to zabicie brata i odbudowanie klanu. A nie odbuduje klanu z pierwszą lepszą kobietą. Rozmyślałby tak jeszcze, ale właśnie ujrzał bardzo ciekawy widok.
Dokąd ona idzie? - przeszło przez jego myśl. Znowu się wymyka. Wiedział, że nie słucha jej rozkazów, ale to się chyba zmieni. Rozglądała się uważnie na boki. Nie chciała zostać zauważona? Jakoś słabo jej to wychodziło. Zminimalizował swój poziom chakry do minimum. Wiedział, że jest dobra w jej wykrywaniu. Od dziecka była lepsza w kontrolowaniu jej. Ruszył za nią jak cień. Mijała różne budynki i sklepy. Co jakiś czas odwracała się i patrzyła. Czujna jest - na jego usta wkroczył ten sam co zawsze chytry uśmieszek. Dokąd się wybierasz Sakura? Zatrzymała się. On uczynił to samo. Czeka na kogoś? - jego pięści zacisnęły się. O co chodzi?! Piekielna. Obserwował uważnie. Nie czekał długo po chwili pojawił się obok niej jakiś mężczyzna. Zmarszczył brwi. Nic z tego nie rozumiał. Zazwyczaj takie sprawy są proste do rozwiązania + jego błyskotliwość znacznie mu to ułatwia. Ale gdzie teraz podziała się jego błyskotliwość? Sakura jest jedną wielką zagadką. Tak na prawdę mało o niej wiedział. Wczoraj dopiero dowiedział się, że straciła rodziców i żąda zemsty. Tym to go zaskoczyła. Ona i zemsta? To nierealne, ale zobaczymy. Skończyli rozmawiać, a Sakura udała się w drogę powrotną.


Czekałam na niego krótką chwilę. Zauważyłam jak jego postać wyłania się zza zakrętu. W oczy od razu rzuciły się jej jego miodowe tęczówki. Były wyjątkowo charakterystyczne. Grzywka delikatnie opadała mu na prawe oko. Szedł wyprostowany patrząc przed siebie. Ubrany był w brązowe spodnie i za dużą koszulę. Jego oczy skierowały się w jej stronę. Jego twarz stężała. Zatrzymał się tuż przed nią. Spojrzała na niego uważnie. Stali na uboczu. Nie wytrzymała musiała zadać pierwsze pytanie. Spojrzała na niego hardo.
- Dlaczego chciałeś się spotkać? - jej oczy pokazywały jasno, że oczekuje odpowiedzi. Mężczyzna spojrzał na nią i odchrząknął.
- Może najpierw się przedstawię. Nazywam się  Acces Yuchi. I wiem kto zamordował twoich rodziców. Sakuro. - powiedział to tak gładko, a tak stanowczo. Jego oczy świdrowały ją całą. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Ten człowiek wie coś na temat śmierci jej rodziców! Spojrzała na niego uważnie. Ale zaraz. Tak bez niczego chce podzielić się informacjami tak ważnymi dla niej. Coś tu nie gra...
- Gdzie jest haczyk? - zapytała. Mężczyzna wystawił jedną nogę w przód. Przyjął wygodną postawę.
- Uwierz, że nic nie chcę w zamian od ciebie. Wystarczy mi śmierć tego człowieka. - wytłumaczył jej, ale ona wciąż pozostała czujna. Musi być ostrożna.
- Twoi rodzice Kizashi i Mebuki Haruno - zabolało. Te imiona nie wypowiadała ich na głos już od dawna. Bała się, że to wywoła tylko ból i nie myliła się. - zamordował ich człowiek, który jest tutaj w tym mieście. - otworzyła szeroko oczy. W tym mieście znajduje się zabójca jej rodziców?
- Kto to jest i skąd znasz moje imię? - mężczyzna tylko na nią spojrzał. Z jego ust wydostało się ciche westchnięcie.
- Może wyjaśnię ci wszystko od początku. Zacznijmy od tego, że pochodzę stąd Wioski Gwiazd. Ja i Takeo byliśmy przyjaciółmi. Horukage wysyłał nas na wiele trudnych misji. Pracowaliśmy jako team dwu osobowy. Byliśmy nierozłączni. Z każdej misji wracaliśmy cali, z wykończonym zadaniem. I wtedy dowódca kazał nam odebrać zwój, który był w posiadaniu Kizashiego i Mebuki Haruno. Naszym zadaniem było odebranie go za wszelką cenę. Na koniec mieliśmy...- spojrzał na dziewczynę. - zabić ich - dokończył. Ale ja byłem temu przeciwny. Nie chciałem zabijać. Koniec końców wyruszyliśmy do Konohy po potrzebne informacje. Obserwowaliśmy twoich rodziców. Kiedy wyruszali na misję, my ruszyliśmy za nimi. Nadal uważałem, że obejdzie się bez zabijania. Nie chciałem przelewać krwi innych shinobi. Ale Takeo...on musiał wypełnić zadanie do końca. Odzyskaliśmy zwój i on... zabił ich. - Sakurze zbierały się w oczach łzy. To takie trudne. Nie umiała poradzić sobie z tym wszystkim co ją ogarniało. Ale widok tego mężczyzny. On też tam był! Mógł go powstrzymać! Ale nie zrobił tego.
- Nie mogłem mu się sprzeciwić. - odezwał się nagle, wyrywając również z myśli zielonooką. - On zrobił to zbyt szybko. Po powrocie już nic nie było takie samo. Stał się arogancki. Jego umysł stał się ciemnością. Dążył tylko do władzy nad miastem. O mnie zapomniał już całkowicie. Potem jednak - zauważyła jak rysy jego twarzy stają się ostre, a pięści zaciskają mocno. - Potem zrobił coś czego mu nie wybaczę do końca jego zapchlonego życia. Takeo dążył do władzy po trupach. On i moja siostra oboje chcieli zostać przywódcami miasta. - uśmiechnął się na wspomnienie o siostrze. - Była taka ambitna. Była dzielna, odważna i szczera. A on... pewnej nocy zakradł się do niej i podciął jej gardło. Musiał za wszelką cenę osiągnąć cel. I osiągnął. - spojrzał na nią. - Ale teraz możemy się zemścić. Ty pomścisz swoich rodziców a ja moją siostrę. - spojrzała na niego. Musiała przyznać, że tego się nie spodziewała.
- Takeo? Wnioskując po twojej opowieści, jest głową wioski. - bardziej stwierdziła niż spytała.
- Tak. Zrobisz z tymi informacjami co zechcesz... - nie dokończył.
- Dlaczego ty tego nie zrobiłeś? Dlaczego sam nie pomściłeś siostry do tej pory?
- Jestem chory. Każdy większy wysiłek sprawia, że nie mogę się ruszać. - tylko tyle jej powiedział. - Mam zamiar w najbliższym czasie opuścić to miasto. Jak powiedziałem wcześniej. Zrobisz co zechcesz. - ostatni raz na nią zerknął. - Bywaj Sakuro. - i odszedł zostawiając ją w zupełnym amoku. W jej oczach widniały łzy. Pozwoliła im spływać po jej policzkach niczym dwa wąskie strumienie. Odeszła...


Szukał jego organizacji już od dobrych paru godzin. Czuł to. Wiedział, że ona tu jest. Blondyn maszerował spokojnie po mieście nie mógł zwracać na siebie większej uwagi. Patrzył śmiało przed siebie. Wtedy wydawało mu się, że coś...


Szedł za nią. Był dosłownie parę metrów za jej plecami. Nie wyczuwała go wcale. Widocznie była na tyle zamyślona. Dzisiaj było wyjątkowy tłum na głównej alei. Bawiło go to po części. Ciekawe co by było, gdyby teraz była sama w lesie a za nią szedł wróg. Z jej jakże " wytężonym umysłem " wpadłaby jak nic. Potem zauważył coś co wprawiło go w osłupienie. Ruszył szybko do dziewczyny i dosłownie wepchnął się z nią w boczną, ciemną uliczkę. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Nie zauważyła go. Dzisiaj dopisywało mu szczęście. Cholerny młotek, czyżby nie interesowało go jej życie?! Pogrywa sobie z nim?


Wydawało mu się, że zobaczył w tle tych wszystkich ludzi różowe włosy. Sakura? - pomyślał gorączkowo blondyn i zaczął się kierować w tamtą stronę. Lecz coś go zatrzymało.
- Naruto! Musisz jak najszybciej znaleźć się z powrotem w wiosce! - usłyszał głos mistrza Kakashiego. - nic nie rozumiał. Dlaczego?
- Kakashi-sensei nie wrócę! Obiecałem, że ją znajdę! Jak mam zostać Hokage skoro nie mogę nawet...
- Dostaliśmy wiadomość od Sasuke. Naruto - przerwał na dłuższą chwilę białowłosy. - Jeżeli będziemy jej szukać Sasuke ją zabije. - zamarł na te słowa. Jak to ją zabije?! Nie! To niemożliwe!
Odwrócił się w stronę, gdy ujrzał kosmyki różowych włosów. Przynajmniej tak mu się wydawało. Przeklną siarczyście pod nosem. Dlaczego akurat teraz! Zacisnął pięści. Spojrzał ostatni raz w to miejsce i...zawrócił.


Skupił się. Już nie wyczuwał jego chakry. Spojrzał na nią nie wiedziała co się. Dzieje. Tak było lepiej dla niego. Gdyby wiedziała, kto przed chwilą tam stał...nie wyobrażał sobie co by się stało.
- Co ty tu robisz Uchiha!? - musiał coś wymyślić. Spojrzał na nią.
- Kto to był? Co to za mężczyzna? - warknął w jej stronę. Ta tylko prychnęła w odezwie.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Śledziłeś mnie? - wyciągnie to z niego.
- A jak ty byś się zachowała? Znowu łamiesz moje reguły i wymykasz się! Kto to był? - jego oczy...znowu ten sam chłód. Czyli tak jak myślała wczorajsza noc nic dla niego nie znaczyła.
- Wiesz co, zostaw mnie w spokoju. Chce być sama! - wyszarpała się z jego uścisku i odeszła szybkim krokiem pozostawiając bruneta w wielkim szoku.



Od Autorki: No i co? Zaskoczeni? ;> Spodziewaliście się notki tak szybko? Bo ja nawet sama nie pomyślałabym, że po trzech dniach napiszę kolejny rozdział. Lecz tak wiem jest krótki, ale musiałam tak go skończyć kochani :). Bardzo mi przykro za usunięcie niektórych komentarzy, ale już wam wspominałam, że chciałabym dostawać komentarze no jakby wam tu napisać...z sensem? Bo komentarze typu " fajna notka czekam na next " są niejasne. Nawet nie wiem czy ktoś czytał ten rozdział. Ja w sumie też mogłabym nie czytać rozdziału a napisać, że był fajny. Dlatego proszę nie zrozumcie mnie źle. Ja na prawdę pracuję nad każdą notką, by wywołać uśmiech na waszych twarzach, a komentarze od was uświadamiają mnie, że mam to robić dla kogoś. Wiem, że to czytacie i wiem co wam się podoba, a co nie. Więc ponawiam jeszcze raz tą prośbę :). Pozdrawiam was i życzę miłych ferii! :*Ach i tę notkę chciałabym zadedykować Mekuarizuce. Dzisiejsza rozmowa na gadu jakoś mi pomogła wiesz? :). Tak  jakoś dostałam nagłego olśnienia. A w sumie pisałam o tym jaką tragedią jest ten blog. Dzięki tobie już tak nie uważam :). Dziękuję ci :*


           
                                                                           

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 20



" Żadne wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie jak przetrwać "


Czas biegnie za szybko. Dni mijają, godziny upływają. To dzieje się tak szybko. Jest tutaj już około miesiąca. A może nawet więcej. Nie wiedziała. Nie liczyła. Pamiętała dzień w którym została pojmana. Gdy Sasuke obezwładnił jej przyjaciół. Tak. Rzuciła mu wyzwanie. Jeżeli on wygra to idzie z nimi, a jeżeli ona wygra poddaje się i wraca do Konohy razem z nią. Ale w charakterze zdrajcy. Wtedy myślała, że jej ambicje i lata treningu u Tsunade sprawią, że będzie mogła go sprowadzić z powrotem. Gdy była w Konoha każdą wolną chwilę poświęcała treningom i pracy w szpitalu. Owszem nie było łatwo. Chciała odpuścić, ale jej duma na to nie pozwalała. Sakura Haruno nie poddaje się tak łatwo! Nikt jej nie powstrzyma. Z takim zaangażowaniem i skupieniem osiągnęła swój cel.
~ Gratulacje Sakura pokonałaś mnie.
Na samo wspomnienie uśmiech zawitał na jej twarzy. Praca w szpitalu też nie była prosta. Te wszystkie leki i karty pacjentów. Zapamiętanie tego wszystkiego to nie lada wyczyn. Kontrolowanie swoich ruchów przy operacjach. Była prawą ręką Tsunade. Kochała to co robiła. Chciała pomagać innym. Zawsze stawiała ich dobro ponad swoje. Lepiej jest dawać niż dostawać. Nagrodą były uśmiechnięte twarze małych dzieci i ich rodziców. To jej w zupełności wystarczało. Ale łagodną Sakurą była tylko w szpitalu. Swój temperament ukazywała na tyłach swojego domu gdzie trenowała codziennie. Doskonaliła swoje zdolności. Wtedy tej nocy...
Kolejna noc. Kolejny trening. Rozgrzewka. Rzucała kunai. Jej celem były tarcze porozstawiane w jej ogrodzie. Każdy musiał trafić w sam środek. Drzewa nie były okaleczane. Zawsze trafiała do celu. Kontrolowała przepływ chakry w swoim organizmie. Wszystko było w porządku. Stworzyła swojego klona, na którym trenowała. Kiedy i ona szlifowała swoje zdolności jej klon robił to samo. Zawsze było trudniej, ale dawała radę. Wtedy...pod koniec. Miała użyć ostatniej techniki, gdy nagle poczuła silny ból głowy i skurcz w brzuchu. To było coś strasznego! Zwijała się z bólu. Jej klon natychmiast znikł. Nie potrafiła wstać z miejsca. Przez jej umysł zaczęły przelatywać różne obrazy z przeszłości. Rodzice, dawny team 7, trening z Tsunade. I ta kobieta...uśmiechała się do niej. Wyglądała jej znajomo, tylko nie miała pojęcia skąd może ją znać. Jej głos ukajał ból, ale i tak czuła się okropnie. Usłyszała coś " Wierzę, że dasz sobie z tym radę " i nadeszło epicentrum bólu. Czuła się jakby coś miało wyjść z jej głowy. Oczy zaczęły ją piec. To było najgorsze. Nie mogła w ogóle ich otworzyć. Potem poczuła jak staje się senna i zemdlała. Obudziła się w szpitalu. Obok niej siedziała Hokage. Trzymała ją za rękę.
- Tsunade-sama...-zaczęła niewyraźnie. Blondynka, gdy zobaczyła, że jej uczennica wypowiedziała jej imię otworzyła szeroko oczy.
- Nic nie mów. Dobrze, że nic ci nie jest.  - kobieta uśmiechnęła się do niej życzliwie.
- Tsunade-sama. - kaszlnęła. - Co mi jest?
Wtedy dowiedziała się, że odziedziczyła cechę swojego klanu. Shalimara. Kobieta wytłumaczyła jej, że zyskują ją osoby najpotężniejsze w klanie. Na początku nie wierzyła w to co słyszy od własnej mentorki. Ona najsilniejsza w klanie? Przecież to niemożliwe! Ostatnim posiadaczem Shalimara był nijaki Isao. Niestety... zmarł w I Wojnie Shinobi. Nawet nie było jej wtedy na świecie. Zmarł. Jak większość jej klanu wtedy. Potem nikt nie odziedziczył tej zdolności. Ona jest druga.
- Jak to działa? - zapytała lekko oszołomiona tym co przed chwilą usłyszała. Nadal nie mogła uwierzyć.
- Sakura. Jedyne co wiem to to, że jest to jedno z potężniejszych kekkei genkai jakie znam. Byakugan, Sharingan i Shalimar. Wiesz po części jestem bardzo dumna z tego, że to ty go odziedziczyłaś, ale wiąże się z tym ryzyko. - powiedziała wyraźnie zmartwiona.
- Co konkretnie?
- Nie ma innej możliwości. Musisz nauczyć się nad tym panować. Jeżeli tego nie zrobisz twoja własna moc cię zabije. Musisz zwiększyć pokłady chakry w swoim ciele i musisz nauczyć się kontrolować taką moc to podstawa...
Treningi były jeszcze cięższe, ale potrafiła sprawić, że ból był mniejszy. A to wszystko dzięki jej mentorce. Sama nie wiedziała co by bez niej zrobiła. To ona pokazała jej którą drogą należy się kierować w życiu. Niestety jej panowanie nad mocą jest jeszcze zbyt słabe. Nigdy nie dokończyła treningu...
- Koniec tych wspomnień na dziś. Trzeba by zjeść śniadanie. - jej żołądek wyraźnie dawał jej o sobie znać. Przecież od wczoraj nic nie jadła po tej akcji z Karin. Posmutniała na samą myśl. Jej rodzice też nie żyją. Nie pomyślałaby, że mogło być coś co będzie je łączyło. A nawet jeśli to nie myślała, że to  "coś" to utrata najbliższych.
Wstała energicznie z łóżka i podeszła do szafki w jej pokoju. Ubrała czarne jeansy, które dokładnie podkreślały jej długie nogi i jędrne pośladki. Weszła do łazienki w staniku i spodniach. Nie mogła chwilowo znaleźć swojej bluzki. Spojrzała na siebie w lustrze. Włosy doprowadziła do porządku. Uczesała je w wysokiego kucyka, a kilka niesfornych kosmyków opadało na jej twarz. Nie przejęła się tym zbytnio. Krzątała się po łazience szukając swojej zguby. Musiała znaleźć konkretnie tą bluzkę. (czasami miała swoje zachcianki).
- Cholera jasna. Gdzie ona jest?! - szukała jej już chyba wszędzie. Stanęła na chwilę w miejscu. Zaczęła myśleć, gdzie widziała ją po raz ostatni. Dumała tak już dobre parę minut, gdy poczuła, że coś śliskiego ociera się o jej nogi. Natychmiast zareagowała - podskoczyła nie wiedząc co to jest. Spojrzała w dół. Oślizgły zielony wąż wije się po jej podłodze!! Co to ma być do cholery?! Na jej twarzy pojawiło się obrzydzenie nie lubiła tych zwierząt. Nie bała się, ale sama ich obecność denerwowała zielonooką. Skoro są tu węże to musi tu być...
- Uchiha! - odwróciła się szybko w stronę drzwi. Tak jak myślała o futrynę drzwi do łazienki opierał się brunet. Na jego twarzy widniał ten sam co zawsze, chytry uśmieszek. Dziewczyna w ogóle nie skrępowana swoim obecnym wyglądem powiedziała.
- Puka się nie wiesz o tym? - warknęła w jego stronę. Chłopak tylko stał i oglądał jej ciało. Stał tu już dłuższą chwilę i obserwował jej poczynania. Musiał przyznać. Walory ma nieprzeciętne.
- Ja mogę wejść do każdego kiedy mam ochotę Haruno. - odpowiedział jej. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Fajny stanik. - dodał. Dziewczyna spojrzała na siebie. Dopiero teraz sobie przypomniała, że nie ma na sobie swojej bluzki, której tak szukała. Jej policzki zrobiły się lekko czerwone, ale to i tak nie zmienia fakty, że była zdenerwowana.
- Oczy mam wyżej Uchiha. Nie pozwalaj sobie. Czego chcesz? - zapytała go i wyszła z łazienki. Szukała po całym pokoju swojej bluzki. Nie krępowała jej obecność Sasuke. Niech mówi czego chce i wypad.
- Tego szukasz? - usłyszała przy uchu jego głos. Odwróciła się w stronę głosu. Sasuke stał parę centymetrów od niej i machał koszulką tuz przed nią. Zacisnęła ręce w pięści. Podeszła do niego, chcąc wyrwać mu swój ulubiony t-shirt z rąk. Jednak ten nie pozwolił jej na to. Nie będzie miała łatwo.
- Oddawaj  to słyszysz! - chciała wyrwać mu z rąk podkoszulek. Już prawie go miała, gdy ten uniósł swoja rękę w górę. - zaśmiał się widząc jej reakcję na jego ruch.
- To jest poniżej pasa! - wiedział, że była od niego niższa i nie ma szans, aby dosięgnęła upragnioną koszulkę. Poddała się.
- Dobra mów czego chcesz i oddawaj mi to! - stanęła przed nim. Założyła ręce i spojrzała na niego. On odsunął się krok w tył. Nie chciał ryzykować utratą tak cennej dla niej rzeczy.
- Gdzie byłaś wieczorem? - spoważniał. - Znowu złamałaś moje reguły Haruno. Pogrywasz sobie za bardzo.- Jak to jest możliwe, że człowiek z sekundy na sekundę potrafi zmienić swój ton i mimikę twarzy? Przecież jeszcze przed chwilą widziała ten chytry uśmieszek. Teraz miała ciarki na plecach.
- Zasady są po to, żeby je łamać. - odezwała się. Nie będzie pokazywać mu jak bardzo zdziwił ją swym innym zachowaniem. Widziała, że nie był zadowolony tą odpowiedzią, ale nie wyglądało na to, żeby jakoś bardzo przekroczyła granice. Jej oczy bacznie lustrowały jego twarz. Jego twarz w tej chwili nie wyrażała żadnych emocji. Oczy też nie zdradzały zbyt wiele. To było irytujące. Przymknęła swoje powieki i westchnęła. Gdy z powrotem je otworzyła o mało co nie upadła na podłogę. Sasuke stał tuż przed nią. Mało tego coraz bardziej zmniejszał odległość jaka była między mini. Nie wiedziała co ma robić. Odruchowo zaczęła się wycofywać. Jej krok w tył, jego w przód. Poczuła na plecach zimną ścianę. Znowu to samo. Dlaczego się cofała? Głupia. Brunet obydwie ręce położył po obu stronach jej głowy. Nie mogła uciec. Jego  twarz zatopiona w tym cholernym uśmieszku coraz bardziej zbliżała się do niej. Dlaczego? Nie chce. Dlaczego on tak bardzo miesza jej w głowie? Tak samo było po ostatnim prawie pocałunku. Nie wiedziała dlaczego, ale wtedy, gdy wpadła w jego gen-jutsu...nie sprzeciwiała się. Jej ciało nie wykonało żadnego ruchu. I co najgorsze to było dobrowolne. Wystarczy, że spojrzy w jego oczy a już coś się dzieje. Nie jest dobrze Sakura. Nie jest dobrze. Musisz coś z tym zrobić. Koniecznie!
- Jeżeli nie chcesz mówić. Koszulki też nie odzyskasz. - jego głos delikatnie podrażniał jej skórę. Ale to było przyjemne uczucie. W środku zrobiło się jej gorąco. Serce szybciej zabiło. Cholera nie może sobie pozwolić na czułości. A już na pewno nie z nim! To jest Uchiha! - Chcesz ją odzyskać? Przyjdź do mnie wieczorem. - uśmiechnął się. - Zostawiam ci kolegę. - znikł. Kolegę? Spojrzała przed siebie. Zauważyła węża który pełzał po jej pokoju.
- Uchiha!! - krzyknęła. Była wściekła na niego za koszulkę, której nie chce jej oddać i za "kolegę", którego tu zostawił. A także na siebie. Znowu dała się tak załatwić. Wystarczy, że podejdzie i naruszy jej przestrzeń prywatną  a ona już nie potrafi nic zrobić! Jest bezbronna. Kiedy on ją dotyka, jej ciało drży. Nie chce się poddawać temu uczuciu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Boi się. Boi się, że znowu się zawiedzie...

Kilkoro swoich ludzi odesłał z powrotem do Konohy. Musiał wysłać raport o przebiegu poszukiwań. Nie podda się. Ona tu jest czuł to. Tak bardzo chciał ją odzyskać. Chciał by byli wszyscy razem. Chciał znowu usłyszeć jej głos i jak się śmieje. Bardzo mu jej brakowało. Zresztą nie tylko jemu. Hinacie, Tsunade, Kibie, Ino, wszystkim. Każdy za nią tęsknił/. Bez niej ramen nie smakuje tak dobrze! Sprowadzi ją musi!

Jadła w spokoju śniadanie. W kuchni byli wszyscy członkowie organizacji. Nawet Sasuke. Nie zwracała na niego uwagi. Za poranne przedstawienie jakie jej wyprawił nie miała ochoty z nim rozmawiać. Każdy zajmował się swoimi sprawami. Karin była znowu pogrążona we własnych myślach. Nie dziwić się czemu, to miejsce nie za dobrze na nią działa. Ale jest lepiej niż wczoraj. Jugo czytał gazetę a Sasuke pił kawę. Jedynie Suigetsu zaczął kierować się w jej stronę z uśmiechem na ustach. Norma. Suigetsu i smutek? Nieee. Chłopak podszedł do niej i zabrał jedną z kanapek, które sobie zrobiła.
- Jeżeli jesteś głodny tam jest lodówka! Idź sobie zrób a nie zabierasz mi moje jedzenie.
- Spokojnie Sakura. To tylko jedna kanapka zresztą ty zawsze jesz mało z dziś jesz za trzech. - zaśmiał się.
- Jestem głodna. Coś w tym złego? - zapytała. Faktycznie dziś je więcej, ale to wina porannej sytuacji. Stara się zapomnieć. Jedni topią się w słodyczach a inni w kanapkach. O gustach się nie dyskutuje.
- Wiesz, że za dwa dni festiwal? - spojrzała na niego. Jaki festiwal? Pomyślała. Dopiero chwile potem uświadomiła sobie o co chodziło blondynowi.
- Aa ten festiwal. No i co w związku z tym? - nie rozumiała czym się tak ekscytował. To tylko festiwal.
- Wiesz w sumie chciałbym ci podziękować. Sasuke prawie nigdy nie zgadza się na takie wydarzenia. Stop! Raczej nigdy się nie zgodził. Ale ty go przekonałaś i to jednym słowem. Dziękuję. - rękę położył z tyłu głowy. Jego rozpromieniowana twarz i dobry humor udzielał się jej z sekundy na sekundę. Tak bardzo przypomina Naruto. Nawet tak samo zakłada ręce za głowę. Dzięki niemu nie czuła się tu tak samotnie. Wiedziała, że to nie jest jej prawdziwy Naruto, ale Suigetsu też miał w sobie tę pozytywną energię.
- Nie ma za co. A teraz wybacz, ale muszę iść zamienić słówko z Sasuke. - Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem. Jego wyraz twarzy mówił jedno - chciał wiedzieć.
- Zapomnij. Nic nie powiem. A teraz na razie. - kierowała się w jego stronę.

Piłem spokojnie kawę. W głowie miałem obrazy z przed niemal godziny. Była to moja już druga kawa. Musiałem wypić przynajmniej cztery dziennie, ale nie sądziłem, żebym był uzależniony. Po prostu potrzebowałem szybkiego pobudzenia a kawa zawsze jest najbliżej. Przypomniała mu się jej osoba, gdy stała w łazience w zaledwie spodniach, które podkreślały jej długie nogi i beżowym, koronkowym staniku. W dodatku nie była w ogóle skrępowana jest obecnością. Uśmiechnął się na myśl o jej zadziornym uśmieszku, a jeszcze bardziej był zadowolony, gdy ujrzał jej reakcję na temat koszulki. Sam dokładnie nie wiedział co go podkusiło, ale przy niej nie myśli racjonalnie i coraz bardziej był tego świadomy. Nie chciał tego niwelować. To jakże nieznane uczucie nie przeszkadzało mu teraz. Na początku było zupełnie inaczej. Miał już zatopić usta w gorącej cieczy, gdy usłyszał jak drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdował otworzyły się delikatnie a w progu stanęła Haruno we własnej osobie. Widziała, jak zmierzyła go wzrokiem na początku. Nie ukrywał spodobało mu się to, ale nie miał zamiaru pokazywać, że wywarło to na nim jakiekolwiek wrażenie. Zrobiła kanapki i usiadła przy w drugim końcu sali. Zaraz potem zauważył jak Suigetsu wędruje w jej stronę z tym samym głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Ten uśmieszek przypomina mu też drugiego głupka z Konohy, który właśnie teraz podąża za nim, a raczej za dziewczyną. Zaraz? Dlaczego zawraca sobie głowę Uzumakim? I tak jej nie odzyska. Nie odda jej nikomu. Od miesiąca jest w jego organizacji i nie wygląda, żeby miało się coś zmienić. Zauważył jak wstaje, a o dziwo kierowała się w jego stronę. Czyżby chciała odzyskać zabraną rzecz? Przecież wyraził się jasno, że może odzyskać ją dopiero wieczorem. Spojrzał się w jej kierunku. Szła najzwyczajniej w świecie, a jednak w jej chodzie nadal było coś co go pociągało. Jud dawno pogodził się z myślą, że Sakura Haruno go pociąga! Stanęła naprzeciwko niego. Widział, że ma dziwny wyraz twarzy. O co chodzi?
- Wychodzę na miasto. - oznajmiła gładko. Czy ona robi sobie z niego żarty? Przecież wyraźnie im tego zakazał. A jeszcze musi mu się wytłumaczyć, dlaczego wczoraj wyszła z budynku. Jeszcze rozmowa z Takeo. Widział w jego oczach dziwne ogniki. Nie był głupi wiedział, że Sakura nie zaliczała się do brzydkich dziewczyn. Wręcz przeciwnie. Więc...
- Mowy nie ma. Nie wyjdziesz stąd. - odpowiedział jej. W głosie nie było słychać arogancji. Po prostu oznajmił jej, że nie ma takiej możliwości. Widział, że Haruno nie spodziewała się taka odpowiedź.
- Ty nic nie rozumiesz! Ja muszę wyjść. To moja jedyna okazja do...
- Do czego? Do spotkania się z Naruto? Do ucieczki. Na jedno i drugie ci nie pozwolę. - prychnęła. Pokazując mu tym samym, że ma głęboko w poważaniu jego odzywki.
- Nie chcę uciekać...przynajmniej na razie. - drażniła się z nim. Widziała jak zareagował na tę wiadomość. Zacisnął ręce w pięści. Od kiedy on tak jasno okazuje emocje? - Możesz wysłać ze mną kogoś. Jeżeli mi nie ufasz. Poszukuję informacji. - dodała poważniejszym głosem. Zostali sami w pomieszczeniu. Pozostała trójka oddaliła się z pola bitwy. Brunet wstał. I podszedł do niej za blisko.
- Skoro tak bardzo chcesz wyjść możesz. Ale pod warunkiem, że będę ci towarzyszył. Muszę mieć pewność, że nie będziesz niczego kombinowała. - nie spodziewała się tego. Nie chciała iść z nim!
- Przecież wiesz, że... - nie zdążyła dokończyć bo Sasuke wszedł jej w słowo.
- No właśnie nie wiem. Nie wiem co masz zamiar zrobić. Może puszczę cię z Juugo, kiedy mi powiesz co zamierzasz zrobić. - po zakończeniu zdania przebiegły uśmiech wkradł się na jego usta. Teraz to jej pięści zacisnęły się nieznacznie.
- Nie wszystko musisz wiedzieć Uchiha! Ale jeżeli twoje bezczelność sięga już zenitu, proszę bardzo powiem ci! Szukam informacji na temat mordercy moich rodziców! - krzyknęła. Na moment jego oczy rozszerzyły się. Jej rodzice nie żyją? Nic o tym nie wiedział. Czyli jest sierotą. Tak jak on. Nie wiedział co powiedzieć. Przez chwilę stali w ciszy.
- Chcesz się mścić? Nie spodziewałem się, że Sakura Haruno będzie zdolna do zemsty.
- Nigdy nie wybaczę temu człowiekowi za to co zrobił. Nie miał żadnego prawa by zabijać moją rodzinę! - mówiła dalej ale on zatrzymał się na pierwszych dwóch zdaniach. " Nie miał prawa by zabijać moją rodzinę "
Dobrze wiedział co czuła. Chyba nikt nie jest lepszy w tej dziedzinie niż on sam. Tylko jej rodziców zabił nieznajomy mężczyzna, a jego rodzinę wybił własny brat. Znowu myśl o zemście do niego przyszła. Raczej nigdy nie odeszła, ale raz na jakiś czas próbował zapomnieć. Chciał skupić się na czymś innym. Westchnął.
- Idź z Juugo. A resztę zawołaj do mnie. Będę tu na nich czekał. - wtedy zielonooka zrobiła coś czego w życiu by się nie spodziewał. Uśmiechnęła się do niego. Szczerze i bez przymusowo. Zrobiła to z własnej woli. Jej twarz od razu rozjaśniała. - Dziękuję. - wyszła, zostawiając go samego w lekkim niedowierzaniu.


Szła teraz przez miasto wraz z Juugo. Nie narzekała na niego obecność, chodź nie ukrywała wolała sama wyruszyć na poszukiwania, ale na drodze stała jej przeszkoda pod nazwiskiem Uchiha. Przynajmniej wyszła z hotelu. Nie wiedziała od czego zacząć. Gdzie może go znaleźć? Słyszała plotki, że najbliższe dni spędzi w tym mieście. Zrezygnowana - westchnęła.
- Kompletnie nie wiem od czego zacząć. - płowowłosy spojrzał na nią. Jego wzrok nie wyrażał wiele. Zatrzymał się a zielonooka zaraz za nim. - O co chodzi Juugo? - odezwała się.
- Może zatrzymamy się na chwile w jakieś knajpce? Szukanie na ślepo w niczym nie pomoże. Lepiej usiąść i na spokojnie przemyśleć daną sytuację. A może...kto wie, ten facet sam pląta się po takich barach?
- Może masz rację. W takim razie chodźmy. - już miała kierować się w stronę najbliższego baru, gdy spostrzegła, że jastrząb Sasuke kieruje się w ich stronie. Co dziwniejsze wylądował na jej ramieniu. Dziewczyna lekko zmieszana odwiązała wiadomość i podała ją rudemu.
- Ty ją przeczytaj wiadomość najwidoczniej była zaadresowana do ciebie. Sakura zmrużyła oczy. Do niej? Od Sasuke? Dziwne. Nie czekając odwiązała wiadomość i zaczęła ją czytać.
- Wygląda na to, że pobyt w tym mieście ulegnie przedłużeniu. - odpowiedziała. - Przynajmniej będę miała więcej czasu na poszukiwania. - mruknęła. - Chodźmy więc.


- Sasuke-kun czy rozwiązywanie zadania bez Juugo i Sakury jest w porządku. Bez ich wiedzy? - odezwała się Karin. - brunet nic nie odpowiedział. Od kiedy interesuje ją czy Sakura wie o misji?
- Sasuke opowiedział wszystko Juugo przed jego wyjściem z Sakurą. - wyjaśnił jej białowłosy.
- Dobrze, ale w takim razie dlaczego zostajemy na dłużej skoro przed chwilą zadanie zostało wykonane?
- Muszę zdobyć pewne informacje na temat Itachi'ego. Oraz dokładnym położeniu Akatsuki. - odpowiedział im i zniknął z ich oczu.

Siedzieli w tym barze. Pełno tu oślizgłych typków. A powietrze zawierało zapach alkoholu. Nie lubiła tego zapach. Ale co poradzić. Azotem nie nauczy się oddychać. - nabrała powietrza w płuca i zaraz potem wypuściła je. Zaczęła się rozglądać i przysłuchiwać niektórym rozmowom. Może będzie miała szczęście i coś usłyszy. Jednak żadnych pożytecznych informacji nie usłyszała. Westchnęła kolejny raz dzisiejszego dnia.
- Jak mam znaleźć tego cholernego człowieka.  Muszę się czegoś dowiedzieć. Nie ujdzie mu płazem to co zrobił. - powiedziała hardo. Juugo opuścił ją na chwilę w celach fizjologicznych. Nie wiedziała, że ktoś obserwuje ją od dłuższego czasu. Tajemnicza osoba widząc, że nadarzyła się okazja podszedł do różowowłosej.
- Ty jesteś Sakura Haruno? - dziewczyna, gdy tylko usłyszała swoje imię i nazwisko odwróciła się jak na zawołanie. Przed sobą ujrzała mężczyznę. Był blondynem o miodowych tęczówkach. Miał może 27 lat. Tak strzelała. Nigdy nie umiała określać wieku.
- Zależy dla kogo. Czego chcesz? - odezwała się. Skąd ten typ ją zna?
- Chyba możemy sobie pomóc nawzajem...- drzwi do toalety zaczęły się otwierać a tajemniczy gość powiedział. - Bądź tu jutro rano o 7. - i odszedł bez niczego, a ona nadal nie wiedziała co przed chwilą się wydarzyło. Postanowiła się z nim spotkać za wszelką cenę.
- Coś się stało Sakura? - zapytał Juugo. Zauważył jej nieobecny wyraz twarzy.
- Nie wszystko w porządku. Wracajmy do hotelu. - wstała, towarzysz poszedł w jej ślady.


Był wieczór siedziała w swoim pokoju. Myślała o tym dziwnym i tajemniczym facecie. " Chyba możemy sobie pomóc nawzajem " czyżby on posiadał jakieś informacje na temat jej rodziców?! Ale zaraz skąd on zna jej nazwisko? Widziała tego mężczyznę pierwszy raz na oczy. Nie kojarzyła go. Wszystko się wyjaśni jutro. Wstała i weszła do łazienki. Postanowiła się odświeżyć. Weszła do wanny z ciepłą wodą. Od razu poczuła się lepiej. To tak jakby zmywały się z ciebie wszystkie problemy, a wychodzisz czysta i spokojna.
Odprężyła się. Zamknęła oczy chciała pomyśleć o miłych rzeczach, ale zamiast tego przed jej oczami stanął Uchiha! Ten moment z poranka. Zanurzyła się cała w wodzie. Nie chciała o tym myśleć.
- Szlag! - warknęła dziewczyna. Wstała z wanny. - moja koszulka. Owinęła się czarnym ręcznikiem. Wysuszyła swoje ciało, a włosy zwinęła w "turban" ręcznikiem. Ubrała spodnie i zwykłą szarą bluzę z kapturem. Nie czuła potrzeby ubierania się jakoś specjalnie. Włosy nadal trochę mokre przeczesała szczotką, by potem móc je ułożyć jakoś rękami i związać w kucyka. Wyszła z pokoju. Stała na korytarzu. Pokój miał parę metrów dalej. Ruszyła w tamtym kierunku. Dotarcie do jego drzwi zajęło jej może dwie minuty, nie więcej. Stanęła. A co jeżeli powita ją jej " kolega". Ciarki przeszły ją na tę myśl. Jak można trzymać się z wężami? Osobiście nic do tych gadów nie ma...chociaż chwila. Ma. Ich wygląd i syczenie przyprawiają ją o zawroty głowy. Ale poświęci się dla wyższych celów. Dla podkoszulka! Nie pukając weszła do środka. Miała właśnie teraz wygłosić swoją przemowę na temat kradzieży cudzych ubrań, ale zorientowała się, że pokój jest pusty. Weszła głębiej i właśnie w tym momencie drzwi zatrzasnęły się, a przy swoim uchu usłyszała męski głos, jego głos!
- Czekałem na ciebie. - wypowiedział to delikatnie, ale znacząco. Była zszokowana. Nie potrafiła się ruszyć. Nie wiedziała co ma robić. Lecz on wiedział. Odwrócił ją do siebie i złapał za jej nadgarstki. Pojęła. Pojęła, aż za dobrze. Zaczęła wyrażać swój sprzeciw.
- Przestań Uchiha! - zaczęła się wiercić. Przygwoździł ją do ściany.
- Przestań się wiercić głupia kobieto. Nic złego ci nie zrobię! - nie wiedział co mu odbiło. To chyba ta poranna sytuacja tak na niego podziałała. Zapragnął jej. Cały czas się szarpała, ale on nie zamierzał jej wypuścić. Jego usta powędrowały na jej szyję. Wodziły delikatnie po jej skórze, by następnie poczuć smak jej ciała. Serce waliło jej jak młot. Sasuke Uchiha, ten Sasuke Uchiha całuje ją! Przecież to niedorzeczne! Najgorsze było to, że jej ciało powoli się poddawało. Chciało tego tylko jej mózg jeszcze walczył. Mówił " będziesz tego żałować! " serce zaś domagało się uczucia. Na co się zdecyduje? Po chwili wybrała. Przestała się szarpać. Pozwoliła mu na czułości względem niej. Brunet uśmiechnął się chytrze. Tak szybko się poddała? Jej ręce ujął w swoją jedną dłoń, a druga powędrowała na jej włosy. Złapał za gumkę od włosów i jednym energicznym ruchem rozpuścił jej włosy. Kaskada różowych kosmyków opadła chaotycznie na jej ciało.
- Wolę, gdy masz rozpuszczone włosy - mruknął nie przerywając pieszczot. Sakura zarumieniła się. Stała pod ścianą i pozwalała mu na to wszystko. Nagle złapał ją w pasie i podsadził wyżej. Ona nie mając innego wyjścia objęła go nogami w pasie. Sasuke puścił jej ręce. Swoje dłonie uwiązała wokół jego szyi. Poczuła się skrępowana kiedy jego ręce zjechały na jej pośladki. Poczuł jak jej mięśnie zesztywniały. Krępowała się przy nim. Zaśmiał się tylko. Jednym energicznym ruchem rzucił ją na łóżko. Obudziła w nim zwierza, i teraz tylko ona może go poskromić. Dominował nad nią. Przerwał na chwilę pieszczoty. Zdjął z siebie bluzę. Miała teraz świetny widok na jego klatę. Była tak bardzo wyrzeźbiona. Skrępowana zaniemówiła. Sasuke złapał za jej ręce i przyłożył do siebie. Jej oczy jeszcze bardziej się zwiększyły. Nie dość, że właśnie całuje ją jej dawna miłość to teraz jeszcze nie wie jak się zachować. Brunet dał jej wyraźnie do zrozumienia, że nie ma się czego krępować. Poszła za jego radę. Teraz jej ręce wodziły po jego ciele. Wyraźnie sprawiała mu tym przyjemność. Po dłuższej chwili brunet znowu podniósł się, ale tym razem złapał również zielonooką. Zaczął zdejmować powoli z niej bluzę, kiedy już to zrobił rzucił ją gdzieś w kąt. Jego oczom ukazał się podobny widok co dzisiejszego ranka. Tylko teraz było to bardziej podniecające. Zobaczył, że chciała zasłonić się rękoma. Absolutnie jej na to nie pozwolił. Złapał jej ręce i odciągnął je od ciała.
- Są piękne - szepnął jej do ucha. Całował jej szyję, aż wreszcie połączył ich usta w pocałunku. Haruno przymknęła tęczówki. Było jej dobrze. Brunet nie widząc żadnych oznak sprzeciwu zrobił kolejny krok w przód. Zmusił jej język do wspólnego tańca. Jego ręce głaskały jej brzuch. Podziwiał jej wszystkie walory. Kto by pomyślał, że mała Sakura wyrośnie na taką pociągającą kobietę. W życiu nie pomyślałby, że kiedyś to z nią będzie się kochać. Przeleciały mu wszystkie wspomnienia z nią. Dawne czasu w Konoha. Była taka skromna i speszona w jego obecności. Teraz zobaczył ją po kilku latach i nie mógł uwierzyć, że aż tak się zmieniła. A teraz? Teraz właśnie leży w jego łóżku oddana mu. Kto by pomyślał.
Nie mogła w to uwierzyć jej dziecięce marzenie właśnie się spełnia. Tylko jakie będą tego skutki? Może chce ją tylko wykorzystać? Nie wiedziała. Ale teraz nic się nie liczyło. Obawy odłożyła na bok. Całował ją czule i namiętnie. Jego język penetrował jej jamę ustną. Sakura uśmiechnęła się w myślach, a zadziorny charakterek ukazał się chwilę później. Przerwała pocałunek. Zauważyła jego rozczarowaną minę. Teraz to ona uśmiechnęła się chytrze. Podniosła się, on poszedł w jej ślady. Teraz to ona dominowała. Po raz kolejny złączyła ich usta a jej ręce wodziły po jego nagim torsie. On zaś swe ręce zatopił w jej puszystych włosach, które już dawno zdążyły wyschnąć. Spodobało mu się to. Gdzie podziało się jej skrępowanie? Uśmiechnął się. Taka Sakura zdecydowanie bardziej mu się podobała. Jego jedna ręka zaczęła wodzić po jej ciele, masując podbrzusze, oraz piersi, a druga ręka zjechała na pośladki. Brunet nie wytrzymał. Otworzył oczy i znowu położył ją na łóżku. Sakurze uśmieszek nadal nie schodził z twarzy. Dłonie bruneta zjechały w niższe partie jej ciała. Złapał za guzik od spodni. Zaczął zdejmować jej spodnie, coraz bardziej mu się to podobało. Odstawił wszystko na bok. Liczyła się tylko ona. Leżała teraz po nim kobieta w samej koronkowej bieliźnie. Ustami wodził znowu po szyi, a ręce włożył po jej plecy. Dziewczyna wygięła się lekko w łuk ułatwiając mu poszukiwania. Nie oszczędzał jej przy tym pieszczot. Znalazł - zapięcie od stanika. Tak jak jego bluzka stanik wylądował na podłodze. Sakura wykorzystała poprzedni chwyt Sasuke. Chwyciła jego ręce i położyła je na swoim brzuchu. Brunet wydał z siebie śmiech.?
- Aż tak ci dobrze Haruno? - ten jego chytry uśmieszek.
- Zamknij się chociaż ten jeden raz ok? - nie odpowiedział jej tylko sam zaczął pracować rękoma. Ujął jej piersi ( w cale nie takie małe ) i zaczął je masować. Dziewczyna westchnęła. Jego usta przylgnęły do jej szyi, robiąc jej czerwone znaki na ciele. Było jej coraz bardziej gorąco. Temperatura ich ciał zwiększyła się ponad dwukrotnie. Jeszcze trochę, a można by było zauważyć unoszącą się parę. Brunet chciał więcej. Rozpiął swoje spodnie i pozbył się ich jak najprędzej. Tym razem Sakurze nie udało się ukryć rumieńców. pozostała w samej dolnej bieliźnie. Zupełnie jak on. Sasuke zaczął obdarowywać pocałunkami jej nogi. Dreszcze zaczęły przechodzić przez jej ciało. Zaczął masować jej uda od wewnątrz. Z niewiadomych przyczyn jej ręce chwiały go oddalić od siebie? Jest niepewna? Zaraz jej to przejdzie. Teraz to nie on zajął się unieruchomieniem jej a jego węże. Zacisnęły się przy jej nadgarstkach. Dziewczyna warknęła w jego stronę.
- Uchiha weź te cholerne gady! - Sasuke zaśmiał się tylko położył rękę na jej brzuchu i przywołał kolejnego. Wiedział, że nic jej nie zrobią. Ma nad nimi panowanie, a widok jej zdenerwowanej twarzy to jego ulubiony widok.
- Nic ci nie zrobią, a mi tylko ułatwią zadanie - uśmiechnął się przebiegle. Powrócił do poprzedniego zajęcia. Ostatni pocałunek złożony na jej nogach. Chciał jej. Pragnął a każdą kolejną chwilą. Delikatnie zsunął z niej bieliznę, pozbył się również swojej. Widząc jego członka zalała się jeszcze bardziej rumieńcami. Wiedziała do czego zmierza. Może nie powinna? Może jej rozum ma racje? A co jeżeli on się nią tylko bawi?
- Chcesz tego? - zadał jej pytanie? Tak. Chce tego!
- Tak. Chcę. - rozwiał jej wszystkie wątpliwości.
Brunet rozszerzył jej nogi i delikatnie, lecz stanowczo wszedł w nią. Napotkał przeszkodę, której pozbył się mocniejszym ruchem bioder. Zabolało ją. Była dziewicą. Uśmiechnął się. Usłyszała jak syknęła.
- Zaraz przestanie. - scałował jej łzy, które poleciały z jej oczu. Kiedy ból minął brunet zaczął się w niej delikatnie poruszać. Ona wygięła się w łuk. Ból zamienił się w pożądanie.Wbiła paznokcie w jego plecy. Sasuke zaczął coraz śmielej się poruszać. Sakura jęknęła z rozkoszy. Uchiha nie przerywał wykonywanej czynności. Jego usta zaczęły pieścić jej. Smakowały jak maliny. Znów zmusił jej język do współpracy. Nadawał jej tempo, za którym nadążała bez większych problemów. Sakura chciała poczuć go głębiej we własnym ciele. Jej ręce przyciągnęły go jeszcze bliżej niej. Przyjmowała pchnięcia ze zdwojoną siłą. Obydwoje jęknęli. Powoli dochodzili, ostatnie pchnięcie i obydwoje opadli zmęczeni na łóżko. Po raz ostatni pocałował jej usta i oddali się w objęcia Morfeusza.


Od Autorki: Taaaaaada! Jestem nareszcie! I mam dla was długaśną notkę (jak dla mnie mega długa) :D. Mam nadzieję, że się wam podobała, bo mi owszem :3. Szczerze to nie wiedziałam czy umieścić w niej hentai, ale stwierdziłam, że zaszaleje i dodam ^^. Wybaczcie, że tak długo mnie nie było. Ale szczerze zajęłam się drugim opowiadaniem, które obecnie tworze. No i tak zwalę trochę na szkołę. Ale opłaciło się bo mam średnią 4.3 :D Jak na mnie to rekord xd. No i oczywiście ostatnio zajrzałam na bloga liczba wyświetleń sprawiła, że przez cały dzień chodziłam uradowana. No i liczba obserwatorów rośnie i rośnie :3 Kocham was ludki moje normalnie. Dzięki wam mam wene na pisanie. Cieszę się, że was mam. To moje trzecie hentai dopiero i chciałabym usłyszeć wasze zdanie :). A i jeszcze jedno. Porszę was o normalne komentarze. Takie komentarze typu " fajna notka, czekam na next " beda usuwane :c i komentarze typu " SPAM " mają odpowiednią zakładkę. Tak więc prosze was o komentarze uzasadnione. To tyle. Sayonara Minna <3.