czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 17

Dlaczego? Po co? Kiedy? Zadajecie sobie kiedyś takie pytania? Dlaczego kiedy kogoś tak bardzo kochamy, tak bardzo szybko musi odchodzić? Po co robimy rzeczy, których tak bardzo potem żałujemy? Kiedy przyjdzie na nas czas? Trzy podstawowe pytania w naszym życiu. Tyle pytań i zero odpowiedzi...
Czasami człowiek dąży do celu po trupach. Nie spocznie dopóki nie dowie się prawdy. Mówimy o takich osobach egoiści. Ale czy oceniając ich spojrzeliśmy na siebie? Przecież każdy ma jakieś wady i zalety. Nikt nie jest przecież idealny. Idealny to pojęcie względne...


Oddział poszukiwawczy ANBU z Konohy właśnie budził się do życia. Wieczorem udało im się namówić Naruto, aby zrobili postój. Kilka ludzi jeszcze składało swoje namioty, inni jedli śniadanie. Hinata stała oparta o drzewo i patrzyła w las. Pusty,szeroki,długi. Ciekawe ile im jeszcze zajmą te poszukiwania? Bardzo chciała zobaczyć Sakurę. Była dla niej jak siostra. Chciałaby ją w końcu zobaczyć. Nie spocznie póki jej nie znajdą. Westchnęła. Trzeba się będzie zbierać. Odwróciła się i uderzyła o coś twardego.
- Ała... - złapała się odruchowo za głowę i spojrzała w górę. Naruto.
- Przepraszam cie Hinata, nie chciałem ci zrobić krzywdy. - przeprosił ją i złapał za rękę Hinaty. Ta momentalnie zrobiła się czerwona. Co jak co, ale niektóre rzeczy się nie zmieniają. - Nic ci nie jest? Masz gorączkę? - zapytał zaniepokojony. Ona jeszcze bardziej zawstydzona opuściła głowę w dół.
- Nie nic mi nie jest. Dziękuję. - powiedziała ledwie słyszalnym głosem. Czy tak właśnie wygląda miłość? Nieświadomie rozsiewa nasiona nadziei, miłości. Tak niektórzy mają to szczęście...
- To dobrze. Posłuchaj Hinata chcę ci powiedzieć, że cieszę się, że to ty jesteś tu ze mną. Nie wyobrażam sobie abyśmy nie znaleźli Sakury-chan. Ona gdzieś tu jest, niedaleko...czuję to.
- Naruto ...znajdziemy ją. Musimy...


Szła spokojnie korytarzem do swojego nowego pokoju. Cieszyła się jak dziecko. Nie musi z nim mieszkać. Nawet jeżeli się dowie to co z tego? Ona ma prawdo do własnego pokoju. Skoro ma być członkiem tej organizacji chce mieć swoją prywatność. Chciała być sama, żeby mogła pomyśleć. Coraz częściej zdarzały się sytuacje, w których jej ciało nie panuje nad sobą. W tych momentach kiedy jest bliżej Sasuke. Jej brzuch...to dziwne uczucie. Jakby wszystko w tobie było lekkie. Nie wiedziała co to jest, a raczej nie chciała o tym myśleć. Musiała to zakończyć.
Była już przy swoim pokoju. Ostatni zakręt i ...szepty. Kto tam jest? Na tym korytarzu znajduje się tylko jej pokój. Więc? Oparła się o ścianę i nasłuchiwała. Damski głos. Karin? Czego to wredne babsko chce? Wyczekiwała na odpowiedni moment. Usłyszała jak jej drzwi zamykają się delikatnie, a kroki jej osoby zmierzają w jej stronę. Chytry uśmieszek wszedł na jej twarz. Ciekawe jaką będzie miała minę. Krok. Trzy, dwa, jeden...
Wyszła zza rogu i chwilę potem czerwonowłosa poczuła na swojej szyi gruby metal.
- Czego szukałaś w moim pokoju Karin?! - warknęła zielonooka. Nie lubi, gdy ktoś szpera w jej rzeczach.
Okularnica była przerażona. Nie faktem, że właśnie jej "ofiara" ją nakryła , tylko ostrza przy jej szyi.
- Co? O co ci chodzi? Nie byłam u ciebie w pokoju. - próbowała się bronić. Kłamstwa...
- Nie? To w takim razie co tu robisz? W tym korytarzu jest tylko mój pokój. Po drugie słyszałam jak otwierasz i zamykasz drzwi. Po trzecie nie trudno było się domyśleć, kto szpieguje mnie na okrągło.
* Jakim cudem?!* - myślała gorączkowo czerwonowłosa.
- Proste. Jesteś bardzo przewidywalna. Nie potrafisz trzymać swoich emocji na wodzy. Dajesz się łatwo ponieść nienawiści jaką kierujesz do mnie. Myślisz, że nie widzę jak mnie obserwujesz? Jak chodzisz czasami za mną jak cień? Dobrze ci radzę odczep się ode mnie. Jeżeli ty mi nie będziesz wchodziła w drogę ja nie będę wchodziła tobie. - powiedziała. Jej głos podczas tej wypowiedzi był suchy i ostry. Nie będzie dla niej miła, bo po co? Widać, że jest świruską. Spojrzała po raz ostatni na jej wystraszoną twarz, w oczach było widać strach, ale i trochę determinacji? Chciała się jej postawić? Proszę was... Odstawiła kunai od jej szyi. Dziewczyna gwałtownie złapała powietrze w płuca, a Sakura ruszyła w stronę pokoju.
- Jeszcze jedno. To, że Sasuke woli mnie od ciebie to nie moja wina. - po tych słowach ruszyła w wcześniej wskazane miejsce.


Szedł spokojnie do swojej kryjówki. Nie mógł znaleźć sensownego rozwiązania. Za dużo informacji jak na jeden dzień. Shalimar, siła Sakury i do tego jej ciężki charakterek. Musiał odpocząć. Mijał kilka drzew. Każde to samo. Gdyby ktoś się tu zgubił raczej nie odnalazłby drogi powrotnej. To najgłębsza część tego lasu. Każde drzewo wygląda podobnie, każdy kwiat. Ale on widział różnice. Każda kora jest inna, inne odcienie. Każdy kwiat pachnie inaczej. Czasami trzeba dobrze się przyjrzeć, aby zobaczyć...
Westchnął. Musi zacząć działać. Jutro wyruszają na misje, on musi dowiedzieć się gdzie teraz może przebywać jego brat. Musi wypełnić obietnicę. Nie pozwoli mordercy tkwić na wolności. Dlaczego on to w ogóle zrobił? Jakie miał z tego korzyści? Czy on do jasnej cholery nie rozumie, że zniszczył mu życie. Gdyby tego nie zrobił teraz pewnie nie żył by tylko zemstą. Nie tworzyłby własnej organizacji i nie trzymałby tu Sakury na siłę. A teraz co? Co on potem ze sobą zrobi? Potem może nawet zginąć, ale najpierw musi pomścić rodzinę.
Nim się obejrzał znajdował się już w środku. Szedł w stronę swojego pokoju. Stanął przed drzwiami. Ciekawe czy już śpi - pomyślał. Wszedł do środka. Pusto. Zmarszczył brwi. Teraz wyraz jego twarzy stał się gniewny. Dlaczego jej tu nie ma? Wszedł głębiej. Odruchowo spojrzał na zegarek. Dochodzi 23. Podszedł do szafy. Pusto...


Wyszła z łazienki. Była owinięta puchowym brązowym ręcznikiem. Usiadła na łóżku. Spojrzała na nadgarstek. Po ranie nie było śladu. Uleczenie takiej rany nie było czymś trudnym. Tak teraz może nie, ale na samym początku nawet z tym miała spore problemy.
- Sakura musisz się skupić! Jak chcesz zostać dobrym medykiem skoro nie potrafisz uleczyć nawet ryby?! - krzyknęła V.
- Gomen Tsunade-sama, ale to jest trudniejsze niż się wydaje. Ja...ja nie potrafię jej pomóc. - załamała się. - V podeszła do niej od tyłu.
- Posłuchaj mnie uważnie Sakura. Masz w sobie ogromny potencjał tylko brak ci odwagi i wiary w siebie. Musisz w siebie uwierzyć, bo inaczej nie dasz rady! Tak po prostu chcesz się poddać? - Tsunade widząc załamaną twarz dziewczyny użyła ostrzejszych środków.
- Dobrze jak chcesz poddaj się. Ja nie będę marnowała czasu na takich ludzi jak ty. Masz zamiar się poddawać? Dobrze to twoja sprawa. Ale wiedz, że twoi rodzice zawiedliby się na tobie. - ostatnie zdanie podziałało na Sakurę jak żadne inne. Zupełnie jakby dostała porządnego kopa. Nie zawiedzie rodziców.
- Tsunade-sama jeszcze dziś uleczę 100 takich ryb!
Zaśmiała się na samą myśl o tym wspomnieniu. To jedno z niewielu szczęśliwych chwil w jej życiu. Pamiętała na początku była zła na V za to, że wspomniała o jej rodzicach, ale widziała też, że nie robi tego w złości. Potrzebna była jej motywacja i dostała ją. Wstała z łóżka by podejść do regału z czystymi ubraniami, lecz przeszkodził jej hałas dobiegający z korytarza. Miała nieodzowne wrażenie, że kroki osobnika zmierzają w jej stronę. * Zaraz przecież tylko ja tu mieszkam! * Nagle zapadła grobowa cisza i ciemność. Dało się usłyszeć dźwięk zegara wybijającego pełną godzinę. Wstrzymała oddech. Gdy minęła dosłownie chwila cicho podeszła do drzwi. Już miała chwycić za klamkę, gdy nagle:
- Jakim prawem opuściłaś pokój? - usłyszała ciężki głos. Sasuke. Mogła się tego spodziewać.
- Skąd wiesz, że tu jestem? - zadała pytanie ignorując poprzednie. Sasuke nic nie odpowiedział tylko złapał ją za ramiona i odwrócił ją w swoją stronę. Nadal było ciemno, ale nie aż tak. Widoczność była w miarę normalna. Spodziewała się po nim wszystkiego wybuchy złości, gróźb, szantażu, ale nie tego. Nie tego, że przyciągnie ją do siebie. Była na tyle sparaliżowana, że nie mogła się w ogóle ruszać. Jego ręce. Spodziewała się mocnego i żelaznego uścisku, zamiast tego dostaje delikatny dotyk. Czuła jakby pióra delikatnie łaskotały jej skórę. Tylko dlaczego? Chwilę potem poczuła jego oddech na swojej szyi.
- Pięknie pachniesz. - wyszeptał jej do ucha. Jej ciało było jeszcze w części mokre po kąpieli, więc nie mogła ocenić czy to pozostałości niewysuszonego ciała czy pot powodujący, że jest mokra. Strach...a jednak coś co chce zobaczyć. Tylko dlaczego? Nie powinna mu na to pozwalać i dobrze wiedziała o tym. Po tym co jej zrobił. Do cholery przecież próbował ją zgwałcić! Czyżby o tym zapomniał? Chciała go odepchnąć tylko on zrobił coś czego się nie spodziewała...


Trzymał ją w swoich objęciach. Nie wiedział dlaczego, ale w jednym momencie cała złość jaką wtedy czuł wyparowała. Znikła, zupełnie jakby jej nie było. Dlaczego? Nie wiedział i jak na razie nie chciał wiedzieć. Widział jej zdziwienie na twarzy. Widział jak jej wnętrze toczy walkę z samą sobą. Czyżby chciała  go odepchnąć? Dlaczego jeszcze tego nie zrobiła? Nie miał zamiaru doprowadzić do takiej sytuacji, ale kiedy zobaczył ją...w tym ręczniku. Widział jej odsłonięte, zgrabne nogi...ręce same powędrowały na jej ramiona. Miała mokrą skórę. Niedawno wyszła z kąpieli. Jej włosy przyklejały się do jej pleców i reszty ręcznika. Wyglądała uroczo. Objął ją wzrokiem. Wzrok powędrował na jej szyję. Dobrze widoczne obojczyki wyglądały jak dwie linie. Spojrzał szybko w jej oczy i zaraz potem złożył delikatny pocałunek na jej szyi. Wiedział, że była zszokowana. On nie był dłużny. Sam nie rozumiał swoich zachowań. Po prostu chciał tego i tyle. A jeżeli on czegoś chce to to robi, tylko, że to nie była zwykła zachcianka. Chciał tego tak...szczerze? Tak. To było coś miłego. Jej skóra była tak delikatna i miękka. Ciało pachniało płynem różanym. Nie ruszała się. Czy było to spowodowane tak dużym zdziwieniem czy po prostu mu pozwala. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności chyba potwierdzającą opcją jest ta pierwsza. Ale zaryzykował. Spojrzał w jej oczy. Zobaczył coś czego zupełnie się nie spodziewał. Jej oczy...wpatrywały się tylko w jeden punkt. W sufit. Dodatkowo roniła łzy. I na pewno to nie były łzy szczęścia. Nie wiedział co ma powiedzieć. A może lepiej milczeć. A może wcale się nie przejmować? Nie nie potrafi. To jest Sakura, nie żadna inna. Chciał coś powiedzieć, ale jego usta nie potrafiły wydobyć żadnych słów...
- Dlaczego? - zaczęła. Brunet był zdezorientowany. - Dlaczego ty mi to robisz? Jaki masz w tym cel? Chcesz mi jeszcze bardziej zniszczyć psychikę... - nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Czy na na prawdę tak uważa? Nie mógł dłużej tego słuchać.
- Sakura ... - czuł, że jest jej winny wyjaśnienia. - O co ci chodzi? Ja nie ...
- Co nie ty! Naprawdę sprawia ci to taką przyjemność?! Bawienie się cudzymi emocjami!? Dlaczego akurat ja? Dobrze wiedziałeś co kiedyś czułam do ciebie, a ty tak łatwo potrafiłeś mi powiedzieć jaka to ja jestem irytująca. A teraz kiedy ja nauczyłam się żyć bez ciebie ty wszystko niszczysz! - nie spodziewał się takich mocnych słów. Nie po niej. Chociaż teraz wszystko było możliwe. Emocje jakie z niej wychodziły. To nie jest ta sama Sakura. Zmieniła się. Kurwa! Dlaczego życie musi być tak skomplikowane? Wszystko się tylko niszczy.
Odsunął się od niej. Potem nie słychać było już niczego. Wyszedł z pokoju zostawiając ją samą...


Od Autorki: Hej kochani! Zapowiedziałam, że rozdział pojawi się za tydzień, ale postanowiłam zrobić wam niespodziankę, a szczególnie KwiatWiśni2 po tym spamie jaki mi urządziłaś na bloggerze ( mówię o komentarzach ) stwierdziłam, że zrobię ci niespodziankę :). Olałam niemiecki. Jutro sprawdzian, ale co tam. Złapała mnie wena i powiedziałam sobie, że nie przepuszczę takiej okazji. Powiem wam, że rozdział mi się podoba. Fajnie mi się go pisało. Chciałam zrobić część opowiadania widzianego oczami Sasuke, ale stwierdziłam, że to może trochę namieszać. Nie wiem czy dobrze zrobiłam ale... może następnym razem zaryzykuję. Chciałam dodać link z piosenką do tej sytuacji jak Sakura płacze, ale nie umiałam ładnie dodać linku to sobie odpuściłam. Jeżeli coś to chodziło mi o tą - Loneliness. Piękny ST. Może kiedyś nauczę się ich wstawiać xd. Wszystko przede mną. Wgl. to dziś w szkole wpadł mi pomysł na nowe opowiadanie, ale nie wiem kiedy ono wejdzie w życie, bo najpierw chcę zakończyć tego bloga, a w sumie to dopiero się z nim rozkręcam. Chyba zacznę bazgrać coś w zeszycie a może potem przeniosę to na bloggera. W sumie to chyba wszystko co chciałam wam powiedzieć. A nie jeszcze coś: BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE ZE MNĄ JESTEŚCIE BEZ WAS I WASZYCH MOTYWUJĄCYCH KOMENTARZY, CZYLI WASZYCH OPINII NIE DAŁABYM SOBIE RADY. Kocham was ! :*

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 16

Niewiedza. Tyle pytań i żadnej odpowiedzi. Co się z nią dzieje? Te wszystkie pytania.. ona chce znać odpowiedzi! Tylko jak? Jak ma to zrobić? Przecież z nim nie da się normalnie rozmawiać, a nawet jeśli to ona nie potrafi tego zrobić. Boże dlaczego to nie może się już skończyć? Czemu to zawsze jej przydarzają się takie rzeczy? Porwał właśnie ją. Z pośród tylu medyków na świecie wybrał właśnie ją. Cholerne szczęście. Ciekawe ile jeszcze będzie musiała cierpieć? Najzabawniejsze jest to, że miała przeczucie, że to dopiero początek zabawy.

- Sakura ty zostajesz. - zatrzymała się w pół kroku. Po co? Odwróciła się w jego stronę. Stał i lekko opierał się o biurko w pomieszczeniu. Jego oczy lustrowały ją dokładnie. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Jak zawsze.
- Proszę. - rozłożyła ręce w akcie desperacji. - Czego chcesz tym razem? - nie ukrywała. Była zdenerwowana.
- Porozmawiać. - odpowiedział normalnie. Normalnie. Co to znaczy normalnie? Bez ironii w głosie, bez tego jadowitego uśmieszku. Normalnie. I to było właśnie podejrzane. Ale skoro on zaczyna rozmowę to ona nie zamierza się unosić. Na razie.
- W takim razie słucham. O czym chcesz porozmawiać.
- Na misji nie wolno ci się wychylać rozumiesz. Nie robisz nic na własną rękę i nie robisz niczego bez mojej zgody. Zaczyna się..
- Co? Dlaczego niby? Uważasz,że jestem słaba i nie dam rady paru facetom? Dla twojej wiadomości Uchiha jestem silniejsza niż myślisz. - warknęła w jego stronę. - Jeżeli to wszystko to przepraszam, ale wychodzę. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Odwróciła się do niego plecami. Chciała już chwycić za klamkę, ale uścisk na jej nadgarstku uniemożliwił jej to.
- Puszczaj mnie! - próbowała wyrwać rękę z uścisku.
- Jeżeli mnie nie posłuchasz źle się to dla ciebie skończy. Dobrze wiesz, że nie lubię jak ktoś mi się sprzeciwia! - warknął i odwrócił ją w swoją stronę. Spojrzał jej w oczy. Ona nie mając innego wyjścia uczyniła to samo. Jej oczy były narkotyk. Nie mógł przestać na nie patrzeć. Włosy, usta. To wszystko idzie w złym kierunku i on dobrze o tym wiedział, ale nie potrafił przestać i nie przeszkadzało mu to wcale.
- No to jest nas dwoje. Ja nie lubię, gdy ktoś próbuję mną manipulować. - warknęła . Wyszarpała rękę i wyszła. Nie szedł za nią. Miał teraz inne sprawy na głowie. Musiał przeprowadzić własne śledztwo.

***

Biegli już dobre pięć godziny. Jak na razie pusto. Nic. Każdy zadawał sobie pytanie: Kiedy ją znajdą? Ta misja może trwać tydzień, miesiąc, a nawet rok jeżeli zajdzie taka potrzeba. Na przodzie biegł Naruto. Obok niego biegła równie szybko Hinata, a za nimi kilkanaście wyszkolonych. Hinata z aktywnym byakuganem szukała jakiś poszlak, lecz na razie nic.
- Naruto może zwolnimy na chwile? Reszta potrzebuje odpocząć. - zasugerował ktoś z oddziału.
- Jak chcecie teraz przerywać poszukiwania?! Możemy być już blisko celu i co? Tak nagle odpuścicie? Nie biegniemy dalej!
- Naruto-kun. Odpocznijmy chwilę. Jeżeli będzie coś nie tak to na pewno to wyczuję. Zresztą ty też jesteś zmęczony, więc nam wszystkim dobrze to zrobi. Spójrz i tak robi się ciemno.
- Ale ..
- Pomyśl jeżeli będziemy zmęczeni to jeszcze bardziej spowolnimy nasze poszukiwania.
- Eh.. masz rację Hinata. Dobrze rozbijamy obóz. Rano wyruszamy na dalsze poszukiwania.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Każdy posyłał dziękujące spojrzenie Hinacie. Tylko ona potrafiła namówić go do postoju.

***

Szedł spokojnie. Był już blisko celu. Miał jeszcze trochę czasu. Rozejrzał się uważnie. Dlaczego wybrał to miejsce? Fakt. Jest zapomniane przez innych i ciche. Nikt im nie będzie przeszkadzał. Stał już u celu. Na wielkim moście. Spojrzał na drugi koniec. Zza drzew wyłoniła się druga postać. Tak to on. Nareszcie. Czekał na niego. Musiał wiedzieć..
Gdy stał już naprzeciwko niego przyjrzał mu się dokładnie. Wysoki, starszy i na pewno inny. Miał na sobie czarny płaszcz z czerwonymi chmurami. Kakuzu. Członek Akatsuki. Posiada informacje na temat wszystkiego i wszystkich.
- Słucham cię Sasuke Uchiha. Kto jest taki tajemniczy, że przychodzisz do mnie po informacje? - zapytał i spojrzał na niego uważnie.
- Sakura Haruno. Powiedz mi wszystko co wiesz na jej temat.
- Sakura Haruno? Mam trochę informacji na jej temat, ale to będzie kosztować.
- Zapłacę.
- Sakura Haruno. Kunoichi z Wioski Ukrytej w Liściach. Podopieczna V Hokage. Najlepszy medyczny ninja w Kraju Ognia. Niesamowicie silna i utalentowana. Posiada wiele zwojów z ziołami. Potrafi wykonywać wiele trudnych technik np. przywołania i tworzy własne. I jest jeszcze coś..
- Co mów!
- Sakura ma w sobie coś ..
- Coś? Co to jest? - słuchał go coraz uważniej jest tak blisko odkrycia prawdy o niej. Nie odpuści.
- Sakura jest naznaczona pieczęcią. Jest to znak jej klanu. Jego umiejętności nie są mi znane. Ale mówi się, że to jeden z najstarszych klanów, które kiedyś słynęły z najlepszych medyków. Niestety ta pieczęć nie pojawia się u wszystkich. Uaktywnia się tylko u osób z wielkim talentem. Radzę ci na nią uważać. - Sasuke nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Czy ona jest taka silna jak o niej mówił. Ale chwila jest jeszcze coś.
- W jaki sposób ona uspokoiła Naruto, kiedy stracił nad sobą kontrolę?
- Jest dużo możliwych sposobów, ale biorąc pod uwagę jej pochodzenie możliwe są dwie opcje. Pierwsza posiada tak samo jak ty techniki oczne zwane Shalimar. A druga opcja to może posiadać naszyjnik III ale to nie możliwe więc pozostaje ci pierwsza opcja.
* Sakura posiada Shalimara? To niemożliwe! Owszem słyszał o tym i to sporo, ale nie przypuszczałby, że to Sakura będzie jego posiadaczką. *
- To wszystko?
- Tak. Masz zapłatę. - rzucił mu woreczek z pieniędzmi i znikną w kłębach dymu.
Był teraz na polanie. A dokładniej mówiąc w swoim ulubionym miejscu. Siedział na najwyższej gałęzi dębu.
Próbował poukładać wszystko w swojej głowie. Teraz wszystko by się wyjaśniało. Jest silna bo posiada pieczęć, ale i własne umiejętności. Pieczęć. Właśnie. Zastanawiał się gdzie ona jest. Widział ją już nie raz bardziej odkrytą i nie zauważył na jej ciele żadnych oznak. Ukrywa ją? Albo pokazuje się tylko jej? Nie. To musi być coś innego..

***

Leżała na łóżku. Tak się zastanawiała co życie jeszcze dla niej szykuje? Niewiedza to najgorszy możliwy stan. Uśmiechnęła się. Skoro ma tu zostać nie wiadomo ile czasu to chyba ma prawo do własnego pokoju prawda? Gdy przechodziła innym korytarzem z Juugo pokazywał jej wolne pokoje. Tak to będzie to. Wstała szybko z łóżka i wzięła wszystkie swoje rzeczy i wyszła z pokoju. Po drodze napotkała Suigetsu.
Jego mina mówiła sama za siebie.
- Sakura co ty wyprawiasz? Chyba nie zamierzasz znowu uciec? - spojrzała na niego jak na kretyna. * Owszem chciałabym*
- Nie chce przenieść swoje rzeczy do innego pokoju. Skoro mam tu zostać na dłużej..niestety to chce osoby pokój. A teraz masz - podała mu swoje rzeczy. - Chodź ze mną pomożesz mi.
Stała przed drzwiami do nowego pomieszczenia. Otworzyła drzwi. Kazała Suigetsu położyć wszystkie swoje rzeczy na łóżku. Zrobił tak jak kazała potem sam usadowił się na krześle.
- Sasuke wie? - zapytał ją.
- O czym? O tym, że od teraz będę mieszkała tu? Nie.
- Eh.. znowu będzie afera. - rozłożył ręce.
- Suigetsu słuchaj gdybyś był na moim miejscu też postępowałbyś tak jak ja. Wy tu jesteście z własnej woli, czego nie rozumiem, ale ja nie. Zostałam porwana. Dwa razy! Jeszcze utknęłam tu z osobą z którą najmniej chciałam się zobaczyć. Zawsze stawiał na swoim i nie odpuszcza. Ale ja mam zamiar mu pokazać, że nie każdym może pomiatać.
- Zrobisz jak uważasz. Przyjść po ciebie rano?
- Jak chcesz.
- Dobrze. Na razie - machnął jej na pożegnanie i wyszedł z pokoju.
Sakura usiadła na łóżku. Ona chce wrócić do domu. Ale skoro ma tu jeszcze zostać to nie zmarnuje tego czasu. Wstała i ułożyła swoje rzeczy na półkach. Rozejrzała się. Czasami jej jedna strona podpowiadała, że powinna tu zostać. Dzięki temu szybciej odnajdzie szybciej morderce jej rodziców. Jutro ma misji postara się czegoś poszukać, ale teraz idzie potrenować na salę.

Rzucała shurikenami i kunai w swoje klony. Tak na prawdę to najtrudniejszymi przeciwnikami jesteśmy my sami. Znamy swoje mocne i słabe strony, ale trzeba umieć też je wykorzystać. Jej szło akurat dobrze. Trenowała już dwie godziny. Na koniec zostało jej tylko uleczenie samej siebie. Spojrzała na swój nadgarstek. Zacięła się. Bolało, ale bez przesady. Usiadła w rogu sali. Zamknęła oczy i myślała. Jej myśli powędrowały w najdalsze zakątki jej wyobraźni.
~ Sasuke-kun kocham cię !
~ Sasuke-kun jestem przy tobie, możesz zawsze na mnie liczyć.

~ Robię to dla ciebie.Kocham cię. Dwa słowa, dziewięć liter. Słowa piękne zarazem i tak okrutne. Czasami czekasz jak osoba, którą darzysz tym uczuciem odwdzięczy ci się, a i tak nie jest po twojej myśli. Tak. Życie potrafi zaskakiwać. Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. Daje ci setkę powodów aby żyć. Ale czy każdemu jest dane odczuwać to uczucie? Nie wiadomo..


Od Autorki: Hej kochani :). Dziś powiedziałam sobie, że napiszę ten rozdział. Nie było mnie długo, ale to przez naukę. Nawet w weekendy muszę siedzieć nad książkami -.- . Masakra. Ale Liceum daje w kość już od pierwszej klasy. Nie mam czasu, aby pisać i to bardzo mnie smuci. Szczerze czasami myślę , czy nie zawiesić tego bloga? Mam pomysły ale nie mam czasu. Nie wiem czy ktoś zauważył, ale nie stawiam już spacji przed kropką czy przecinkiem xd. Mam nadzieję , że ostatnia osoba , która mi to wypomniała pod ostatnim postem jest ze mnie dumna xd. Za błędy przepraszam , ale jestem dziś nieprzytomna i to może być powodem mojej nieuwagi. No to co by tu jeszcze? Zimno się robi coraz bardziej zima idzie a ja się cieszę :D kocham zimę i wigilię ^^ . Widziałam już nawet w sklepie dmuchane mikołaje nawet nie wiecie jaka była zadowolona! Mama patrzyła na mnie jak bym spadła z innej planety a ja tak po prostu kocham święta :) No to chyba wszystko. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział . Chciałabym, aby był jak najszybciej, ale chcieć a móc to dwie inne rzeczy niestety .. :<