niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 19



     
" Wiedziałam, że jesteś zawsze sam. Czułem się lepiej wiedząc, że był ktoś taki jak ja... Chciałem się
spotkać z tobą. Z jakiegoś powodu, to po prostu mnie cieszyło! Ale nie mogłem... Byłem zazdrosny
na jakim poziomie byłeś, więc uznałem cię za rywala. Chciałem być taki jak ty i starałem gonić, chcąc być tak samo silny, tak samo cool. Cieszę się, że cię poznałem! "



Z oddali widoczny był obraz wioski do której zmierzał oddział Naruto i organizacja Sasuke. Nagle zrobiło się chłodno i ciemno.
- Wkraczamy do Wioski Gwiazd prawda Sasuke. - bardziej stwierdził niż zapytał Juugo.
- Tak. Robi się ciemno. - odpowiedział brunet.
- Jak tu pięknie. Gwiazdy świecą mocniej i jaśniej niż u nas. - zachwycała się Sakura.
- To normalne w tej wiosce. Energie nocną wytwarza tu posąg. Mówi się, że to moc I Horukage czuwa nad tą wioską i swoją wiarą dodaj jej energii. Ten pomnik jest czczony i raz na rok urządzany jest tzw. Festiwal Gwiazd. W tym roku wypada on za cztery dni. To z reguły neutralna wioska. Nie miesza się w żadne konflikty. - Karin zaskoczyła wszystkich swoją wiedzą. Nikt nie podejrzewałby, że może tyle wiedzieć na temat tego miejsca.
- Skąd tyle wiesz na temat tego miejsca? - odezwał się Suigetsu.
- Nie twój interes. - odburknęła i poprawiła swoje okulary.
- Sasuke powiedz proszę powiedz, że zostaniemy na tym festiwalu!
- Nie masz na co liczyć Suigetsu - odezwał się Uchiha. Załatwiamy misję i wracamy. Robimy to tylko dla pieniędzy.
- No proszę zgódź się! Załatwienie tej misji zajmie nam dokładnie dwa dni i za kolejne dwa będzie festiwal. Daj spokój to dobra okazja by się trochę rozejrzeć i nie ukrywam odpocząć. - zachęcał go białowłosy.
- Na treningach cały czas odpoczywasz. - prychnął.
- No weź Sasuke nigdy nie odpoczywam! No i? - dosłownie błagał go o pozwolenie. Widocznie zależało mu na tym festiwalu. - Zresztą Sakura pewnie też chce odpocząć. Prawda Sakura? - spojrzał na nią z miną zbitego psa. Złapał się ostatniej deski ratunku.Dziewczyna westchnęła.
- W sumie...to może nie być zły pomysł. - odezwała się po chwili. Czekali już tylko na reakcje Bruneta.
- Eh. Dobra niech wam będzie, a teraz cisza zachowujcie się normalnie, bo przed nami straż.
Wszyscy spojrzeli w przód. Przed nimi stała dwójka mężczyzn w młodym wieku. Widać było, że są wciągnięci w rozmowę pomiędzy sobą.
- Sasuke dlaczego nie możemy wejść od strony lasu tak jak zwykle? - zapytała Karin.
- Głupia. Nie pomożemy ponieważ nie chcemy wzbudzać zagrożenia i zbędnego zainteresowania nami. Prawda Sasuke? - rzekł dumny swoją spostrzegawczością.
- Prawda.
Odległość od strażników malała z każdym krokiem.
- Stać! Jeden ze strażników zwrócił się w ich stronę. - Czego tu szukacie?
- Szukamy noclegu, jesteśmy wędrowcami. Chodzimy z wioski do wioski, by znaleźć swoje miejsce na tym świecie - odezwał się Sasuke. Mówił tak płynnie i szybko oraz spokojnie, że Sakura stwierdziłaby, że mówi prawdę, gdyby go nie znała. Strażnicy spojrzeli na siebie i jeden z nich powiedział.
- Dlaczego nosicie takie stroje?
- Bo wracamy z Kraju Żelaza a tam panują zupełnie inne warunki atmosferyczne niż tu.
- Dlaczego tam nie zostaliście? - Sasuke zaczął się rozglądać wokoło. Było pusto. Zdjął kaptur i wyjął katanę zza swojego płaszcza. Chwilę potem przed nim leżały dwa ciała strażników.
- Zadajesz za dużo pytań. - odezwał się Sasuke i ruszył dalej przed siebie.
- Sasuke! Czy przypadkiem chwilę temu nie mówiłeś, że nie powinniśmy wzbudzać zbędnych podejrzeń? - odezwał się Juugo. On nic nie odpowiedział tylko szedł spokojnie na przód. Zostawił ich bez odpowiedzi.
Szli spokojnie ulicami. Jak na tę porę dnia było tu sporo ludzi. Ta wioska słynęła z tej pory. Tu nocą budziło się życie. Nawet małe dzieci biegały beztrosko po ulicach bawiąc się. Nie świadome, niewinne. Organizacja Sasuke zwracała na siebie uwagę kilku pojedynczych osób. Pewnie byli ciekawi. Karin szła wolniej niż pozostali. Rozglądała się uważnie. I zatrzymywała co jakiś czas. To wzbudzało kilka pytań zielonookiej. Czyżby z tym miejscem wiązała się jakaś historia w jej życiu?
- Zostańcie tu. - rozkazał brunet. - Teraz możecie zdjąć kaptury nikt was tu nie zna. - dodał a sam wszedł do budynku.
- Pięknie zostawił nas tu i co my tu mamy robić? Kwitnąć? - mówiła Sakura. Wyciągnęła kunai z kabury i zaczęła się nim bawić.


- Sasuke nareszcie jesteś. Czekałem na ciebie. - od progu powitał go głos mężczyzny. Znali się już długi czas.
- Nie ciesz się zbytnio nie zagoszczę tu na długo. - odpowiedział chłodno Uchiha.
- Ależ Sasuke po co te nerwy? Usiądźmy i pogadajmy jak za starych czasów. - zachęcał go jednak na nic.
- Nie mam czasu nie jestem tu sam. Chcę tylko żebyś powiedział mi gdzie mamy lokum i podał dokładne szczegóły problemu, który mam dla ciebie zlikwidować.
- Nie jesteś tu sam? To z kim? - teraz sylwetka mężczyzny była bardziej widoczna. Wyglądał może na 30 lat nie więcej. Ubrany był w ciemne spodnie i granatową koszulę. Jego sylwetka mówiła wyraźnie, że miał do czynienia z bronią i treningami. Wyjrzał przez okno.
- Znowu jesteś ze swoimi ludźmi? - zaśmiał się. - Ale poczekaj... co to za dziewczyna w tych różowych włosach? Twoja nowa zdobycz? - Sasuke zacisnął ręce w pięści. Wiedział o jego upodobaniach.
- Zamknij się. Nie waż się jej tknąć. Ona będzie cały czas ze mną więc nawet nie próbuj, a jeżeli spróbujesz - ponownie wyciągnął katanę z pochwy. - problemem do zlikwidowania staniesz się ty. - mówił zimno. - Takeo. W oczach Takeo widoczny był strach. Wiedział, że Uchiha nie kłamie. Już udowodnił przed wejściem na co go stać.
- Dobrze. Nie tknę jej. Tu masz kopertę ze szczegółami. - wskazał palcem na biurko. Uchiha powiódł za nim wzrokiem i odstawił katanę z jego szyi. MężCzyzna od razu poczuł się pewniej. Uchiha wziął kopertę i kierował się ku wyjściu.
- Na drugi raz załatw sobie mniej ciekawskich ochroniarzy. - powiedział i wyszedł.

Wyszedł. Czekali na niego. Brunet rozejrzał się dokoła. Nic nie wzbudzało jego podejrzeń.
- Chodźcie. - dał krotki, zrozumiały rozkaz. Wszyscy posłusznie za nim poszli, nawet Sakura. Oddalali się, obserwowani...



- Naruto musimy tu przenocować. Nie bierzemy żadnych hoteli. Szukamy jej to jest nasze zadanie. - oznajmiła mu ostro Hinata. Przez te całe poszukiwania zielonookiej zrobiła się bardziej śmiała wobec Uzumakiego, co było widoczne gołym okiem.
- Tak wiem Hinatka, ale nasi ludzie potrzebują odpoczynku, sama tak mówiłaś. - mówił Naruto.
- Tak wiem, ale co jeżeli ona tu gdzieś jest, może nawet niedaleko nas? Co wtedy? Sam tak mówiłeś. - odpowiedziała mu.
- Czyli teraz masz zamiar się ze mną sprzeczać? Nie mamy czasu. Jako Hokage rozkazuję odpoczynek i dalsze poszukiwania.
- Tak nareszcie Hokage-sama! - krzyczeli podróżnicy.
- Powinniście się wstydzić! Co z wami ludzie?! Powinniśmy jej szukać no! - żaliła się dalej Hinata.
- Hinatka obiecuję ci, że ją znajdziemy, choćby nie wiem ile to trwało odnajdziemy ją. Obiecuję. - objął ją przyjaźnie ramieniem. A Hinata momentalnie ugasiła swój temperament pod wpływem jego dotyku.
- Dobrze niech ci będzie. Ale tylko dziesięć minut!
- Dobrze. Dziesięć minut.


Wieczór. Wioska staje się coraz bardziej urodziwa. Ludzie zaczynają wychodzić z domów i zaczynają żyć pełnią życia. Sakura siedziała w swoim pokoju w hotelu. Każdy dostał osobne pomieszczenie. Tak każdy wychodził z domów, ale oni nie mogli. Dostali zakaz od Sasuke. A on sam gdzieś wyszedł. Gdy zapytała go gdzie, on jak zwykle zbył ją jedną i tą samą odpowiedzią " Nie twoja sprawa ". Wstała z łóżka i wyjrzała przez okno. Ulice były tłoczne. Ludzie przeciskali się przez siebie, by tylko dojść do ulubionego sklepu. Ale w tłumach mignęła jej przed oczami znajoma sylwetka. Zastanawiała się tylko nad jednym. Od kiedy nie słucha Sasuke? Przecież wyraźnie zabronił ruszania się z tego hotelu. W sumie ona też nie stosuje się go jego zasad. Kolejne złamanie reguły w tą czy we wte... żadna różnica. Otworzyła okno i zminimalizowała poziom chakry do minimum. Może i nie powinna za nią iść, ale ciekawość była silniejsza - jak zawsze. Szła w ukryciu już dobre dziesięć minut. Skąd ona tak zna to miejsce? Skąd wie gdzie skręcić? Zauważyła, że dziewczyna powoli. To był jakiś las. Ale po co ona tam szła? Odwróciła się jeszcze, a Sakura szybko schowała się za drzewo. Karin weszła pomiędzy drzewa. Haruno odczekała trochę i ruszyła za nią. Szła tą samą ścieżką. Z jej twarzy zniknęła ciekawość, zastąpiło ją zaskoczenie. Zza drzew wyłoniły się jasne światełka. Spowiły mrok. W oddali zauważyła czerwonowłosą. Siedziała na małej ławeczce i wyglądała inaczej. Sama nie wiedziała jak to określić. To był cmentarz. Ale po co ona tu przyszła? Czyżby miała tu kogoś bliskiego? Teraz było jej trochę głupio, że ją śledziła. Widocznie miała tu swoje sprawy. Różowowłosa odwróciła się już miała wracać, kiedy przypomniała sobie, że nie zna drogi do hotelu.
- Już idziesz? Śledziłaś mnie całą drogę, tylko po to by po chwili zniknąć?- usłyszała jak się do niej zwraca, ale twarz miała cały czas zwróconą w stronę nagrobka. Jej głos był cichy i spokojny. Zazwyczaj była roztrzepana i denerwująca, a teraz było jej szkoda. Sakura podeszła bliżej. Mogła zobaczyć napisy na nagrobku:


" Hayato i Yui Funabashi. Zginęli śmiercią tragiczną.Odnajdźcie światło w mroku "

Teraz widziała z bliska i grób i czerwonowłosą. Przesunęła się, robiąc miejsce Sakurze. Ona lekko zdziwiona jej zachowaniem usiadła obok. Żadna się nie odzywała. Żadna nie chciała przerywać tej ciszy. Nie była ona krępująca, czasami jest po prostu potrzebna.
- Nie zasłużyli na taką śmierć. To mogło spotkać każdego, ale zawsze nieszczęścia spotykają właśnie mnie...narazili się dla tej przeklętej wioski! Mogli żyć spokojnie, jak każdy z jej mieszkańców! Ale nie Dokaru musiał wybrać właśnie ich!

- Mamusiu, Tatusiu gdzie idziecie? Dlaczego nie możemy zostać razem. Zrobiłam nawet naleśniki tak jak mnie uczyłaś. Proszę zostańcie.
- Kochanie wiesz, że chcielibyśmy, ale nie możemy. Mamusia i tatuś muszą iść na misję.
- Ale was ciągle nie ma w domu! Nie możecie wziąć sobie wolnego? Chciałabym zjeść z wami, wspólnie kolację. Kocham was.
- Kochanie my też ciebie kochamy. Niestety w świecie shinobi nie ma dni wolnych. Musimy być zawsze gotowi do walki. Musimy chronić nasz kraj, byś ty mogła żyć w nim bezpiecznie i bez bólu. Pamiętaj słońce kochamy cię! - przytuliła ich jak najmocniej. Chciała ich trzymać i nigdy nie puszczać. Chciała poczuć to rodzinne ciepło. Chciała być kochana..
.

Zawsze sprowadzał nieszczęścia.

- Babciu gdzie są rodzice? Powinni już wrócić.
- Skarbie rodzice wrócą troszeczkę później. Mieli jeszcze parę spraw do załatwienia.
- Ale mówiłaś już to dwa razy! Babciu nie kłam! Kiedy wrócą rodzice?!
- Prawda jest taka, że twoi rodzice już nie wrócą...


- To było najgorsze. Gdy dowiedziałam się, że oni nie żyją całe moje życie rozwaliło się. Moje istnienie przestało mieć sens. Odeszłam z wioski nie mogłam tu dłużej zostać. Błąkałam się po świecie, aż w końcu znalazł mnie Sasuke i tak jestem już w jego organizacji. - Sakura była w szoku. Nie spodziewała się, takiego ruchu po niej. Musiała się wygadać. Nie dziwiła się jej. Doskonale wiedziała co czuje. Przecież jej rodzice także zginęli na misji. Współczuła jej. Delikatnie, po przyjacielsku objęła ją ramieniem dając jej do zrozumienia, że nie jest sama.
- Na pewno odnaleźli światło. Nie martw się.


Od Autorki: Hej kochani nareszcie coś dodałam! Zmobilizowałam się i napisałam. Wzięło mnie coś na Karin serio nie wiem dlaczego nawet mi się dziś śniła O.o. Serio coś się dzieje. Mało SasuSaku wiem, ale trzeba od czegoś zacząć nie? A teraz tak, odchodzimy od rozdziału. Za dwa dni wigilia uznajcie ten rozdział jako prezent ode mnie. Mam nadzieję, że się wam spodobał. A jeszcze oprócz tego chcę wam życzyć Wszystkiego co najlepsze! Dużo zdrowia, szczęścia i radości! Wspaniałych prezentów pod choinką! Pijanego sylwestra ^^. Fajnych postanowień na nowy rok. Ja zawsze marzę o jednej rzeczy, ale nigdy nie jestem dość zmobilizowana... No cóż... może w tym roku się uda xd. Co by tu jeszcze? Spełnienia marzeń, weny na blogi, jeżeli ktoś z was prowadzi a wiem, że tak. Słodyczy, bo to najlepsza przyjaciółka kobiety ;3
Fajnych facetów/kobiet, nagród nobla ( mam fazę na to od koleżanki xd ), spania na pieniądzach, i wgl. jeszcze tego czego sobie życzycie :)



 
Takie słodkie <3. Jeszcze raz kochani Wesołych Świąt! :*

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 18

" Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem nawet wbrew własnemu " 

Niedawno się obudziła. Nie mogła powiedzieć, że się wyspała. Wręcz przeciwnie. Spała może dwie godziny? To zdecydowanie za mało. Ale jak ona miała spać, po tym co się wczoraj wydarzyło. Nie dało się. Nie mogła inaczej zareagować. Przed snem zadała sobie pytanie, które teraz tak często się powtarza. Dlaczego? Tak jedno pytanie na tysiąc sytuacji. A żadnej odpowiedzi. Co go wczoraj napadło? Dlaczego ją całował? W tym momencie łzy same cisnęły się jej do oczu. Przecież sam jej powiedział, że jest tu tylko medykiem nikim więcej. Tylko dlaczego przez tak długi czas dzieliła z nim pokój? Dlaczego nie pozwalał jej na początku rozmawiać z innymi? Eh.. może jest zazdrosny? Uchiha zazdrosny? Niee...

- Sakura mogę wejść? - usłyszała krzyk za drzwiami. To Suigetsu. No tak. Obiecał jej, że po nią przyjdzie.
- Tak możesz wejść. - oznajmiła i usiadła na łóżku. Drzwi się otworzyły a w progu stał uśmiechnięty białowłosy. Nic dziwnego. On zawsze ma pozytywny nastrój. Jak Naruto...
- Ile będziesz się jeszcze szykować, powinniśmy iść na śniadanie. - powiedział. - podobno dziś kanapki robiła Karin. - dodał i się zaśmiał.
- Nie otrujemy się przypadkiem? - zapytała zielonooka udając strach. Tak, przy nim mogła być sobą. Nie musiała udawać, że jest wiecznie twarda. Przecież każdy ma chwile słabości. Co do Sasuke to stwierdziła, że pozostawi wczorajszy incydent na lodzie. Jeżeli on nie powróci do tego tematu, to ona też nie zamierza. Proste.
- Dopóki nie zaryzykujesz, nie dowiesz się. - uśmiechnął się. Ciekawe czy on kiedyś był zdenerwowany, albo smutny. Nie uwierzyłaby gdyby ktoś powiedział jej, że ten człowiek jest negatywnie nastawiony do życia.
- Dobrze więc, chodźmy. - wyszli z pokoju. Szli powoli korytarzem kierując się w stronę kuchni. Śmiali się jak nigdy. Zupełnie jakby znali się od dawna, a nie od niecałego miesiąca. Droga do kuchni była dosyć prosta. Szło się korytarzem w lewo i prosto, potem ostatni skręt w prawo i już jesteś na miejscu. Weszli do środka. W pomieszczeniu panowała cisza. Jest wcześnie rano i jeszcze nie wszyscy się wybudzili, ale inni nie spali prawie wcale. Brakowało tylko jednej osoby. Sasuke. Norma. Pewnie siedzi w gabinecie i zastanawia się nad przebiegiem misji.
- Chodź Sakura usiądziemy koło Juugo. On ma kanapki. - Suigetsu pocierał ręce i cieszył się jak małe dziecko. Doprawdy on to umie poprawić jej humor. Zwykłe gesty czasami są lepsze niż wymuszone chęci.
-Dobrze. - ona również się zaśmiała. Podeszli do stolika gdzie siedział płowowłosy. Pił poranną kawę. Musiał przeżyć jakoś ten dzień. Gdy byli wystarczająco blisko spojrzał się na nich, i znów zatopił swoje spojrzenie w mętnym kolorze porannego napoju.
Nie minęła chwila a cała trójka zaczęła rozmawiać o misji. Co może ich tam czekać i czy będą jakieś trudności.
- Tak. Jeżeli nas napadną to ja cie obronię Sakura. - mówił Suigetsu z dumnym wyrazem twarzy. Gdyby on i Naruto się tylko znali osobiście.
- Tak ty to lepiej martw się o siebie. Sam nie potrafisz się dobrze obronić. Poza tym twój sposób na podryw jest słaby. - ktoś wtrącił swoje trzy grosze. Karin. Po tych słowach usiadła niedaleko Juugo. Wyraz twarzy Suigetsu wyrażał zirytowanie.
- Co ty możesz wiedzieć co? Sama nie potrafisz się obronić tylko zawsze musimy ratować ci tyłek. - warknął Sui.
- Dobrze wiesz że ja nie walczę. Jestem medykiem i żywym lokalizatorem. Nie muszę walczyć. Poza tym Sasuke-kun i tak mnie zawsze obroni.
- Skończ już z tym Sasuke. I tak cie nie kocha. A co do medyków, to Sakura też jest medykiem a daje co w tyłek na każdym treningu. - czerwonowłosa zrobiła się czerwona na twarzy.
- Nie zapominaj, że tobie też nie raz skopała ten wodnisty zadek. - odgryzła się mu. Kłócili się tak zapomnieli o otaczającym ich świecie.
- Ehh... to się szybko nie skończy prawda? - mruknęła Sakura do Juugo.
- Nie. Radzę ci się spakować na misję. Oni się nawet nie zorientują, że wyszliśmy. Pamiętaj o ósmej pod głównym wejściem. - powiedział i wyszedł.
- Ta.. - powiedziała sama do siebie i wyszła. Tak jak mówił nawet jej nie zauważyli.

Szła spokojnie korytarzem. Jak na wczesną porę dnia było ciemno. Światło dawały tylko małe świeczniki przyczepione do ścian. Widziała, że ktoś tam był. A mówić ktoś miała na myśli Uchihę. Ciekawe czego tam szuka. Nieważne. Szła spokojnie dalej. Cień poruszył się i teraz on też szedł w jej stronę. Wyszedł zza zakrętu. Nie był w ogóle zaskoczony jej obecnością tu. Pewnie już wcześniej wiedział, że tu idzie. Szedł spokojnie nie patrzył na nią. Ona poszła w jego ślady. Minęli się. I co? To już? Żadnej reakcji z jego strony? Dziwne. Bardzo dziwne...


Wiedziałem, że idzie w moją stronę. Szła spokojnie. Wyczułem jej chakrę już z daleka. Jej nie da się zapomnieć. Nie wiem dlaczego, ale kiedy przechodziła miałem ochotę odwrócić się i... Właśnie. I co dalej? Sam nie wiedziałem. Boże dlaczego ona tak na mnie działa? Gdy ją widzę nagle czas staje w miejscu. Już domyślam się czym to jest spowodowane. Chyba zaczęła mi...się podobać. Tak. Kiedy na nią patrzę, w jej głębokie oczy...ta zieleń kiedyś była cieplejsza fakt, ale nadal ma w sobie jasne ogniki radości. Jej głos. Kiedyś jak odchodziłem...rozważałem czy nie zabrać jej ze sobą. Tak chciałem ją zabrać, ale nie chciałem aby coś się jej stało. Uważałem, że nie poradzi sobie w takim świecie. Chciałem, żeby została w wiosce i tam wiodła swoje życie. Dlatego byłem dla niej oschły. Nie potrafiłem się przed nią otworzyć. Ale zawsze kiedy coś mnie trapiło on była przy mnie. Doceniałem to, ale nie potrafiłem się odwdzięczyć. Nie chciałem nikogo do siebie dopuszczać. Bałem się, że ktoś może poznać moje słabości i wykorzystać je przeciwko mnie. Ale jak jest teraz? Dziewczyna na której mi kiedyś zależało jest tu teraz ze mną. Tak jak kiedyś chciałem. Dlaczego nie potrafię jej powiedzieć? To zostanie już tylko moją tajemnicą. Niech pozostanie tak jak jest.

Wszystko już spakowane. Kabura pełna. Mała apteczka z ziołami również. Włosy spięła tylko w wysokiego kucyka, a potem związała go w warkocza. Miała na sobie długie czarne spodnie, bluzkę na ramiączka i do tego zieloną kamizelkę. Rano Suigetsu dał jej jeszcze czarny płaszcz z kapturem. Miała go na siebie włożyć zanim wyruszą. Jeżeli napotkają nieproszonych gości to nie rozpoznają ich. Eh.. wygląda na to, że czas ruszać. Jej pierwsza misja z tą organizacją. Ma nadzieję...na lepsze jutro.


Wszyscy czekali już przed kryjówką brakowało jeszcze tylko zielonookiej. Kiedy już się pojawiła Sasuke zaczął przemawiać.
- Ruszamy w następującej kolejności. Ja z Sakurą na przodzie, za nami biegnie Juugo a na końcu Karin z Suigetsu.
- Dlaczego ja muszę biec obok niej? - zaczął marudzić białowłosy. Jeszcze misja się dobrze nie zaczęła, a już słychać było sprzeciwy.
- Bo ja tak mówię. A teraz ruszajcie. - oznajmił. - My musimy porozmawiać - dodał spoglądając na dziewczynę.
* O co chodzi? *
- Nie wybiegasz przede mnie. I nie odchodzisz daleko od grupy rozumiesz? - powiedział obojętnym głosem.
- Czy ty sobie ...
- Nie chcę, żeby coś ci się stało jasne Sakura?! - warknął w jej stronę. Odwrócił się do niej plecami. Mogła by przysiąc, że przez chwile na jego twarzy zagościł uśmiech. A może tylko się jej wydawało? Sama już nie wiedziała.
- Biegniesz czy masz zamiar się guzdrać cały dzień. - ona nie odpowiedziała nic tylko ruszyła za nim biegiem.


Kierujemy się teraz do Wioski Gwiazd zrozumiano? Tam jest ostatni punkt naszych poszukiwań. Jeżeli tam jej nie będzie wracamy do Konohy.


Biegli już dobre cztery godziny, ale Sasuke nie robił przerw.
- Szefie może mały odpoczynek? - zapytał zmęczony białowłosy.
- Niedługo będziemy w wiosce.
- Mówiłeś tak dwie godziny temu! - żalił się dalej. - no daj spokój mały odpoczynek i ruszamy dalej. - Sasuke westchnął. - Dlaczego nie możesz być jak Juugo? Cicho?! - nie usłyszał odpowiedzi. - Robimy postój.
* I dobrze * - pomyślała Sakura. Spokojnie usiadła pod drzewem i myślała.
~ Nie chcę, żeby coś ci się stało jasne Sakura?!
Czy on naprawdę się o nią martwi? Boże dlaczego to życie musi być takie skomplikowane?! * Nie chcę, żeby coś ci się stało... *
- Sasuke-kun ktoś się zbliża! - krzyknęła Karin. - To jest...Uzumaki.
Gdy Sakura usłyszała nazwisko swojego przyjaciela od razu wstała.
- Naruto? - zapytała samą siebie. Nie wiedziała jak postąpić zachowała się jak małe dziecko. Zaczęłą krzyczeć imię swojego przyjaciela licząc na to, że ją usłyszy. - Naruto! Naruto!
- Cholera - warknął brunet nie może pozwolić, aby ich zauważyli. W mgnieniu oka znalazł się przy dziewczynie i zakrył jej ręką usta i sami ukryli się w drzewach. * To nic nie da jeżeli nie zminimalizuje poziomy chakry * Wtedy wpadł na pomysł. Trzepała się mocno. Chciała się uwolnić. Wiedziała, że jedyną przeszkodą stojącą jej na drodze jest on. Odwrócił ją szybko w swoją stronę.
- Sharingan. - spojrzał jej w oczy a ona wpadła w jego pułapkę. Była zbyt zszokowana,by jakoś zareagować. Nie spodziewała się takiego ruchu z jego strony. Opadła bezwładnie w jego ramiona.

-Gdzie ja jestem? Tu jest tak ciemno. Dlaczego się tu znalazłam? - pytała samą siebie. Była sama w ciemności.
-Jesteś pod wpływem mojego gen-jutsu. - usłyszała jego głos a potem jego całego. Szedł w jej stronę z obojętnym wyrazem twarzy. I wtedy wszytko sobie już przypomniała. Prychnęła.
- Jak mogłam dać się złapać w te twoje... ah! Szlag! Wypuść mnie słyszysz! - zaczęła się denerwować. Chciała być przy przyjacielu, ale wiedziała, że to niemożliwe. On ma tu władzę. To jego świat. Mogła by to powstrzymać za pomocą Shalimara, ale to było by na marne. On i tak byłby przytomny poza światem sharingana, ale ona już nie. Kurwa.
- Nie wypuszczę cię. Nie chcę. - powiedział coś czego się nie spodziewała. - Nie mam na to najmniejszej ochoty. Chciałem z tobą porozmawiać. A teraz mam świetną okazję. - podszedł blisko niej. Ich twarzy dzieliły dosłownie milimetry, Nie wiedziała o co mu chodzi. Do czego zmierza. Nic kompletne zero! 
Spojrzał w jej oczy. W jego spojrzeniu nie było gniewu czy złości. Nie. Była delikatność. Chyba po raz pierwszy widzi takie spojrzenie. Nie wiedziała o co tu chodzi.
- Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? - to pytanie samo wyszło z jej ust. Nie kontrolowała tego. A on zareagował inaczej niż się spodziewała. Uśmiechnął się, ale tylko na krótką chwile,
- Szczerze? Bo chciałem. - spojrzał w jej oczy i widział czysty szok. Nie dziwił się jej. On? Sasuke Uchiha chciał ją pocałować? To niedorzeczne.
- I mam ochotę to powtórzyć. - spojrzał na jej usta. Uchylił głowę i...

Już w porządku Sasuke. Obyło się bez walki.
- * Kurwa! * - warknął.
- Nie było walki. Uzumaki nie chciał walczyć, zresztą ja też nie.
- Normalne. - odezwał się. Spojrzał na Karin. - Jaka nas dzieli odległość? - zapytał.
- Spora Sasuke-kun. W czasie to mniej więcej czterdzieści minut drogi. Możemy śmiało ruszać. - odpowiedziała z powagą. Co było dziwne, przynajmniej w jej przypadku.
- Dobrze w takim razie ruszamy dalej. - odezwał się. - Ruszamy. - oznajmił i już przygotowywał się do biegu.
- Sasuke poczekaj! - zawołał Juugo.
- O co  chodzi?
- Naruto zmierza do Wioski Gwiazd.




Od Autorki: Hej kochani może rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Mnie osobiście podobała się akcja w gen-jutsu Saska :3. Rozdział późno, ale chyba każdy zna przyczynę prawda? Szkoła. No i jeszcze w moim wypadku doszła złamana noga :c. Szpitale, gipsy itp. Zdolna Ewcia załatwiła sobie nogę na sześć tygodni i sylwestra ma załatwionego -.- Zdolna ja. Wojewódzkie też sobie pograłam..ah! Szkoda gadać. Liczę na wasze szczere opinie co do rozdziału. Piszcie śmiało! Klawiatura nie gryzie! :*